Dla każdego normalnego turysty nocleg jest czynnością drugoplanową – raczej stanowi drobną przerwę pomiędzy zwiedzaniem, poznawaniem kultury danego kraju, zapoznawaniem się z kieszonkowcami oraz miejscowymi straganiarzami usiłującymi wydusić od nas ostatnie, smętne euro. Czy można jednak przejechać tysiące kilometrów ażeby tylko i wyłącznie oddać się zwiedzaniu... hotelu? Owszem.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą