Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Romantyczność po rosyjsku, czyli nieudane randki

373 104  
875   97  
Każdy choć raz znalazł się na randce, której nie zapomni do końca życia. Użytkowniczki pewnego rosyjskiego forum opowiedziały o swoich niekoniecznie udanych kontaktach z niekoniecznie ciekawymi przedstawicielami płci przeciwnej. Opisy wzbogacą zdjęcia pięknych wschodnich kawalerów.

#1. Facet z klasą

Poznaliśmy się przez neta, pisaliśmy do siebie jakiś czas, zdjęcia nie przysłał. Przyjechał po mnie wieczorem, umówiłam się z nim nie pod klatką, ale nieco dalej, żeby potem nie nachodził jakby co. Na oko beznadzieja: gruby, nie jakiś bardzo spasiony, ale gruby. Uciekać z samochodu było mi jakoś głupio – przecierpię jakoś – pomyślałam. Pojechaliśmy do centrum. W jakimś małym sklepiku kupił mi butelkę Millera (zapytał jakie piwo lubię), a sobie dwie butelki jakiegoś zwyczajnego browara i śledzia w zalewie z wina (wiecie, taki w plastikowym opakowaniu). Odjechaliśmy kawałek dalej i zaczął żreć tego śledzia, popił piwem, a następnie z gębą do mnie do całowania. Byłam w szoku… Odepchnęłam go, a ten się jeszcze obraził, że nie dałam za cycka potrzymać. Odwiózł mnie tam, skąd zabrał, pa pa i pojechał. Chwilę później przysłał SMS: „No i jak ci się podobała nasza pierwsza randka?”.

#2. Randka z Addamsem


Studiowałam wtedy w innym mieście, mieszkałam w akademiku. Chłopak z grupy zaprosił mnie na spacer. No i poszliśmy spacerować… na cmentarz. Facet przez cały czas opowiadał mi, gdzie są pochowani jacyś fajni ludzie. Kurtyna.

#3. Ambitny kochanek


Podczas studiów mieszkałam z bratem i jego żoną, z którą się bardzo przyjaźniłam. No i przyjaciółka postanowiła, że mnie wyswata. Poznała jakiegoś gościa w necie i zaprosiła do nas w moim imieniu. Wyszłam po niego na przystanek, a ten nagle wypalił: „A pocałunek? Przecież obiecałaś”. No dobra, cmoknęłam go w policzek. Chłopak nieco się zdenerwował, bo przyjaciółce bardzo się spodobał i ta głupia naobiecywała mu nie wiadomo czego. Przyszliśmy do domu. On wcześniej kupił piwo, ale na kwiaty już kasy mu brakło. Trudno. Pijemy to piwo, przyjaciółka w amoku od uwielbienia, a ja z bratem patrzymy na typa z przerażeniem w oczach. Zrobiło się późno, mówimy, że pora do domu, a ten odpowiada, że na taksówkę nie ma, do domu daleko, a pieszo iść się boi. Dobra, niech śpi u nas. Brat rozłożył mu spanie na podłodze. Po chwili pisze do mnie na ACQ (leżąc na podłodze obok mojej kanapy):

- Mogę do ciebie?
- Nie.
- A mogę cię chociaż pocałować?
- Nie.
- No chociaż nogę daj pocałować…
- Nie.
- Wiesz, nigdy nie robiłem dziewczynie m***ty, może na tobie wypróbuje?
- Oczywiście, że nie! Nie znam cię, nawet pocałować nie pozwoliłam, a ty chcesz coś takiego?!
- Przecież tobie to obojętne. Niczego nie poczujesz, a ja będę miał praktykę i doświadczenie.

W tym momencie na głos powiedziałam, żeby się wynosił. Do dziś mam dreszcze, jak sobie to przypomnę, brrr.

#4. Amerykański narzeczony


Wzięło mnie kiedyś na hiszpański. Na kursie poznałam chłopaka – wysoki, zgrabny brunet, inteligentny, znał trzy języki, interesował się historią i filozofią. Co ważne – abstynent. No i zaczął się burzliwy romans, nawet nie jestem w stanie zliczyć, ile zajęć przewagarowaliśmy razem. Wylądowaliśmy któregoś wieczoru w klubie w towarzystwie moich rosyjskich znajomych (zapomniałam powiedzieć, że wszystko działo się w USA, a on był Amerykaninem). Długo opierał się przed piciem, ale w końcu jego opór został złamany – wypił kilka kolejek wódki i tequilę. No i się zaczęło… Śpiewanie na całe gardło, tańce na podium, przyrzeczenia wiecznej miłości i prośby, by zabrać go na Syberię. W życiu nie słyszałam takich bredni, a o wstydzie już nie wspominając. W pewnym momencie zakręcił mną w tańcu i podrzucił do góry. Złapać już nie zdążył. Do końca wieczoru nie tańczyłam, a obolały tyłek ciągle dawał o sobie znać. Chłopak już nigdy nie wziął do ust alkoholu, z małym wyjątkiem na naszym ślubie.

#5. A miało być tak pięknie


Mieszkałam w akademiku i miałam chłopaka, z którym jedynie się całowałam. W końcu uznałam, że czas wejść na wyższy level. Współlokatorka pojechała na weekend do domu, a my poszliśmy na imprezę do drugiego pokoju. Facet tak się cieszył, że z tej radości przegiął z alkoholem i przynieśli mi go do pokoju nawalonego w trzy dupy. Zasnął na łóżku koleżanki. W nocy zlał się w spodnie, a ja miałam pecha to zobaczyć. Rano udawałam, że jeszcze śpię. Wyszedł wcześnie i już nigdy się nie spotkaliśmy.

#6. Jeszcze jej źle


Byłam wtedy młoda i naiwna. Wracałam późno z pracy i zobaczyłam, jak jakaś staruszka siłuje się z torbami w przejściu podziemnym. Ruszyłam z pomocą, niosę te torby (ciężkie okropnie, ale przecież nie mogę już ich oddać). Nagle, z naprzeciwka, idzie chłopak. Myślę sobie, fajnie by było, jakby pomógł. I pomógł! Zanieśliśmy babci torby do mieszkania. Było już po północy, pomyślałam, że facet mi pomógł, może chociaż na herbatę go zaproszę (głupia i naiwna). Przyszliśmy do mnie, napoiłam, nakarmiłam, chciało mi się spać, wiec zasugerowałam, że czas na niego. A ten nawet nie myśli iść! „Ty idź spać, a ja posprzątam”. Faktycznie, bierze się za zmywanie naczyń… Stoję jak wryta i nie wiem co robić. Ale to jeszcze nie koniec. Nagle zaczął mówić, że rzucił okiem na mieszkanie i podklei mi tapety, zrobi oświetlenie w pokoju. Zrobiło mi się strasznie. Dopiero wtedy zauważyłam, że kawał chłopa z niego – wysoki, przypakowany… Uciec nie zdążę, a policją straszyć nie ma sensu. Zaczęłam więc gadać, że jutro do pracy, że muszę spać, a jak ktoś jest w domu, to nie zasnę. Zgodził się wyjść, ale wcześniej wszedł do toalety. Wychodzi po 20 minutach – toaleta aż błyszczy. Potem ładuje się do łazienki, niby ręce umyć. Wychodzi… tak, łazienka wysprzątana jak na święta. Gdy tylko wyszedł, zamknęłam drzwi na wszystkie zamki. Teraz się z tego śmieję, ale wtedy okropnie się bałam.

#7. Opłata w naturze


Był 31 grudnia, wracałam do domu obładowana zakupami i pomyślałam, że lepiej będzie wezwać taksówkę, niż targać to wszystko autobusem. Taksówka mnie zabrała, dojeżdżamy pod dom, a taksówkarz odwraca się i mówi „Może jakoś niestandardowo opłacisz przejazd?” Chętnie! – odpowiedziałam, po czym… wsunęłam mu do ręki dwie mandarynki i wyszłam z samochodu.
16

Oglądany: 373104x | Komentarzy: 97 | Okejek: 875 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

16.04

15.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało