Szukaj Pokaż menu

Gdyby zwierzęta potrafiły mówić... II

66 963  
474   24  
Co koty miałyby do powiedzenia na temat głaskania i dlaczego ptaki "ozdabiają "samochody swoimi odchodami? Tego dowiemy się z nowej porcji rysunków od Jimmy'ego Craiga.

#1.

Te badania dowodzą, że twój komputer zna cię lepiej niż twoi znajomi

38 580  
93   13  
Analiza zostawianych na Facebooku lajków pozwala sądzić, że ślad, który pozostawiamy po sobie w internecie, sprawia, że nasze komputery znają nas lepiej niż nasi znajomi.

Jedziemy do chińskiego (i zarazem rosyjskiego) Harbina na festiwalu lodu i śniegu - relacja

28 955  
137   7  
Jest rok 1898, dwa lata po podpisaniu przez Li-Hung-Changa traktatu umożliwiającego Rosjanom budowę na terytorium Chin linii kolejowej, będącej kontynuacją Kolei Transsyberyjskiej. Kolej Wschodniochińska była drogą na skróty z syberyjskiej Czyty do Władywostoku, a przy jej budowie udział brało wielu Polaków.

#1. Wstęp

Sobór św. Zofii w Harbin

To właśnie Polak, inż. Adam Szydłowski, przekształcił malutką wioskę 哈尔滨 w duże miasto, będące ważną stacją i ośrodkiem administracyjnym rosyjskiej kolei. Wkrótce Harbin stało się domem nie tylko dla blisko 10 tys. Polaków (w tym też dla uciekinierów po rewolucji bolszewickiej), ale i Francuzów, Anglików, Niemców, Rosjan (którzy uciekali przed samymi sobą) oraz Żydów (którzy uciekali przed ostatnimi dwoma). W sumie mieszkali tu ludzie ponad 33. różnych narodowości. Historia mandżurskiego Hongkongu jest skomplikowana. W wyniku kilku starć zbrojnych raz był bardziej japoński, a raz bardziej rosyjski, a raz bardziej mandżuko, czyli wciąż japoński, a teraz należy do Chin. Bolszewicy sprzedali swoją kolej, część Polaków wysłali do obozów, potem miłośnicy anime otworzyli w okolicy nowy Obóz Zagłady, w którym Oddział 731 oficjalnie uzdatniał wodę do picia tworzył scenariusz do Piły 1, 2, 3... 28 i eksperymentował na ludziach. Na koniec Chińczycy przesiedlili resztę nie-Chińczyków, a na polskim cmentarzu zbudowali wesołe miasteczko. Dziś po Polakach zostały tu tylko kościół, most oraz... piwo. Najsłynniejsze i najlepsze obok Tsingtao chińskie piwo, z browaru założonego przez Jana Wróblewskiego z Tarczyna - Harbin.


#2. Podróż

Chińska rewolucja kulturalna z lat 60. oszczędziła wiele z rosyjskich budowli w centrum miasta. Dziś jedną z atrakcji miasta jest nawet rosyjska wioska, jednak jest tak rosyjska, jak Western City w Karpaczu amerykańskie...

5 dni do Święta Wiosny, czyli Chińskiego Nowego Roku. W tym roku - roku Koguta... W miarę oddalania się od Pekinu, szyby w naszym pociągu najpierw zaczynają pokrywać się szronem, potem lodem, a na kilka godzin przed Harbin sceneria za oknem coraz bardziej przypomina tę z Dnia Niepodległości. Coraz częściej widać stosy węgla, niemożliwe do opisania i spowite w wydobywającym się z kominów szarym dymie naprawdę ogromne fabryki i malutkie garaże, w których mieszkają ich pracownicy. Pozostając w klimacie, nasz pociąg nie różni się wiele od tego z Snowpiercer: Arka Przyszłości, z tym że u nas jeśli nie masz własnego jedzenia umierasz, bo WARS-u akurat nie ma, a przez 17 godzin nie przejedzie koło ciebie żaden wózek z jedzeniem. Nie przejedzie, bo nawet dojście do oddalonej o 10 metrów toalety zajmuje ci 5 minut. Korytarz pełen jest ludzi, którzy nie zdążyli kupić jednego z 2580 miejsc siedzących i walizek, które nie zmieściły się "na górę". Ten pociąg to miasto, w którym wszyscy utknęli w gigantycznym korku.


Jest za zimno, aby kwiaty kwitły, więc mamy tu kwiaty sztuczne. Ale nie są to zwykłe sztuczne kwiatki ukradzione z cmentarza. Świecą. I to świecą nie na jednej ulicy w centrum, ale dosłownie w całym mieście! I jak tu nie lubić Chińczyków za ten rozmach?

To właśnie godziny dni szczytu związane z chińskim odpowiednikiem naszych Świąt Bożego Narodzenia x10. Na 14 dni przed chińskim "sylwestrem" odbywa się blisko 3 biliony podróży, sklepy powoli zaczynają się zamykać, jeden po drugim. Nowy Rok świętuje się przez kolejne 15 dni, aż do Święta Latarni, a jego pierwsze 3 dni są wolne. Tak naprawdę wolne. Nie działa dosłownie nic. Nawet osiedlowa Żabka, bo tak powinno być w święta.


W ostatni dzień roku małpy petardy w mieście huczały już od dobranocki, a ulice coraz bardziej spowijał związany z nimi dym. Na początku trochę żałowałem, że nie zobaczymy chińskiego Nowego Roku, jednak jego oglądanie z samolotu i płyty lotniska było najlepszym noworocznym prezentem w historii moich noworocznych prezentów. Nasze oczy stały się posiadaczami najpiękniejszego widoku na Ziemi. Ziemi, która stała się zwielokrotnionym odbiciem gwieździstego nieba i zamieniła się w gigantyczne lampki choinkowe... albo te świecące robaki z Avatara.

#3. Miasto i festiwal

Zimno, że tusz i grzywka zamarza!

4:50. W końcu jesteśmy. 2 minuty zajęło obsłudze pociągu skopanie wyważenie oblodzonych drzwi naszego wagonu. Na zewnątrz -32 °C. Taka temperatura, podobnie, jak samo Harbin, ma wiele minusów: pomimo tego, że jesteś ubrany w kombinezon kosmonauty - jest ci zimno, ekran w twoim dotykowym smartphonie odmawia wykonywania twoich poleceń, ciągle chce ci się sikać, tutejsi kierowcy, jak nigdzie indziej w Chinach, w ogóle nie patrzą na światła, taranują (autentyk) i trąbią na pieszych, nawet gdy ci mają zielone. Mieszkańcy nie są tak mili jak w innych miastach, starsze osoby znają jeszcze rosyjski, ale nikt tutaj nie szprecha po angielsku. Komunikacja miejska jest słaba. Jest 1 linia metra i na dodatek biegnie w złym kierunku.


Autobusy pamiętają czasy wożenia więźniów na budowę muru chińskiego i podobnie jak palenie przez mieszkańców ognisk na ulicy (przekazywanie pieniędzy zmarłym), tworzą w mieście niebywałą atmosferę smogu, która daje o sobie znać w postaci codziennego bólu gardła.

 
Przekazywanie zmarłym "pieniędzy" - to nie są prawdziwe pieniądze. To coś bardziej przypomina usztywniony złoty łańcuch choinkowy.

Im dłużej jestem w Chinach, tym bardziej zauważam, że smog smogowi nierówny i nie można w tym temacie ograniczać się do licytowania się na wskaźnik P.M. 2.5, który podczas naszego pobytu tu i tak utrzymywał się na poziomie ok. 200-450 µg/m3.

Zwykle drzewa tracą liście na zimę... ale nie w Chinach. Zaraz, zaraz, ale co robią gałązki plastikowych przebarwionych liści na iglaku?!

W stylu tych przystanków utrzymane są też wejścia do metra, latarnie i inne meble miejskie.

Zarówno jednak tutejszy mróz, jak i Harbin ma wiele plusów. Dzięki temperaturze nie masz podrażnień po goleniu, a w mieście znajduje się największy na świecie festiwal rzeźb i budowli wykonanych w lodzie i śniegu. Samo Harbin swojej historii zawdzięcza wyjątkową zabudowę, kiełbasę, wódkę i inne rosyjskie produkty oraz rosyjskie tabliczki z nazwami ulic w centrum. Mamy tutaj np. Park Stalina.

Ulica Central - jedna z atrakcji miasta, główny deptak prowadzi do Parku Stalina, który tak naprawdę jest bulwarem.

Lodowe rzeźby znajdują się nie tylko w parkach, ale i na ulicach, przed restauracjami i hotelami.



W mieście znajdują się 3 parki lodowe:

Ice and Snow World - największy i najsłynniejszy - wstęp 200 RMB, ulgowych brak - w cenie zjeżdżalnie, łyżwo-rowery, łodzie i inne atrakcje.



Festiwal dla wielu film jest dobrą okazją do reklamy. Oprócz Forda i Skody reklamował się tu jeden browar, hotel i centrum handlowe.





Taki wpływ na środowisko mają ludzie i celowe postarzanie produktu. Jabłuszka, które były do kupienia na miejscu, pękały pod 5-letnimi dziećmi.



 

Harbin International Ice and Snow Sculpture Festival - położony na terenie EXPO, koło stacji kolejki linowej nad rzeką oraz koło rosyjskiej wioski i Polarlandu (miejsce z pingwinami, misiami polarnymi, lisami i eee... delfinami?) - wstęp 240 RMB/ 120 RMB ulgowy.

A teraz skala... rzeźba ma ponoć ok. 140 metrów długości i 16 wysokości.


Jednak da się malować na śniegu kolorem innym niż "złoty".




W Chinach Mikołaj do ciągnięcia sań używa smoków.




Zhaolin Park - najmniejszy, za to wśród drzew i w centrum miasta, tuż przy ul. Central - wstęp 150 RMB.



 

Kto, jak nie Chińczycy, wie lepiej, jak garściami brać radość z zimy. Na pobliskich rzekach, oprócz ślizgania się oponami przywiązanymi do quada, można pojeździć własnym samochodem, quadem lub buggy. Można pośmigać na łyżwach, łyżwo-rowerach, łyżwo-łódkach z łyżwo-wiosłami, łyżwo-karuzelach, na snowkitingu (snowboard i duży latawiec) etc. Na lądzie czekają na nas, oprócz wszechobecnych rzeźb, lodowe zjeżdżalnie... od takich, na których zjeżdża się na jabłuszku do istnych torów bobslejowych.

 
Zjeżdżalnie w Ice and Snow World i park rozrywki na rzece przy Parku Stalina


A co, jeśli chcesz zobaczyć coś niezrobionego z wody? W Harbin oprócz ciekawej zabudowy wzdłuż ulicy Central, znajduje się słynna, zaprojektowana przez Zahę Hadid opera.




Kompleks wielkości dwóch stadionów piłkarskich robi olbrzymie wrażenie. O wiele lepsze niż ta w Kantonie... Niestety, z okazji świąt nie mieliśmy okazji wejść do środka. Jeśli ktoś lubi, tuż obok znajduje się safari z białymi tygrysami. Atrakcji w mieście i okolicy jest naprawdę dużo.


Czy warto przyjechać do Harbin? Wiem, że akapit z minusami był dłuższy, ale z biegiem czasu i przymrużeniem oka, te minusy stają się plusami. Odpowiadając na pytanie: Oczywiście! Chiny są inne od wszystkich innych miejsc na świecie, a Harbin jest jeszcze bardziej inne od Chin.

Sposób na Multiplę mróz. Ocieplane pokrowce na samochody są tu powszechne.

Miasto w okresie trwającego 2 miesiące festiwalu jest po prostu niepowtarzalne. Zaryzykuję stwierdzenie, że jest chyba jednym z najlepszych do zwiedzania zimą miast na świecie. Mróz sprawia, że robiony w hotelowym pokoju grzaniec smakuje jeszcze lepiej, obiad można tu kupić już za 5 zł, a słabą nawigację zastąpić taksówką, która kosztuje 1,1 zł/km. Chociaż w drodze na lotnisko za sprawą taksówki prowadzonej przez tupiącego słonia z zespołem Tourette'a, który jak myszy bał się przekroczyć na autostradzie 90 km/h, przeżyliśmy 150 symulacji testów zderzeniowych. Za 40 km (hotel mieliśmy w centrum, lotnisko jest położone daleko za miastem) zapłaciliśmy 130 rmb / 78 zł (w cenie opłata za przejazd przez bramki autostradowe). Jest tu po prostu tanio i hotele też są tanie. Ulic nie wysypuje się niszczącą wszystko solą. Nie ma też pługów. Śnieg odśnieża się, skrobie, zamiata i wywozi za miasto. Dokładnie w tej kolejności. Nikt nie czeka, aż przestanie padać. Ludzie z łopatami i ogromne szczotko-koparki/ciężarówki/traktory pojawiły się na ulicach kilka minut po pierwszych płatkach śniegu.

 
I wiecie co? Może nie jest to ekonomiczne, ale działa, a zima w takim wykonaniu nie kojarzy się z brudną breją, ale z Elzą z Krainy Lodu. Oczywiście trzeba uważać, bo błyszczące, gładkie kafelki są śliskie i bez lodu, a w połączeniu z lodem i pochyłością chińskich chodników są istną machiną gipsu... ale to w końcu zima. Czas, w którym jeździ się na sankach, a nie pozywa ludzi za nieodśnieżony chodnik.

Na koniec zapraszam na nasz filmik z podróży.

137
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Te badania dowodzą, że twój komputer zna cię lepiej niż twoi znajomi
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Liczniki i kokpity w samochodach, które wyprzedziły swoje czasy
Przejdź do artykułu Wielka Warszawska Bitwa Poduszkowa - relacja
Przejdź do artykułu Idioci są wśród nas IV
Przejdź do artykułu Niezwykle żywy świat stworzony przez fotografa daltonistę
Przejdź do artykułu Ludzie, którzy mieli niesamowitego farta
Przejdź do artykułu Szokujące dla nas, ale normalne dla tubylców zajęcia szkolne dla dzieci na Alasce
Przejdź do artykułu Kiedy wychodzisz za mąż po 30. – Demotywatory
Przejdź do artykułu Faktopedia CDXXI - jedno z największych odkryć NASA ostatnich lat
Przejdź do artykułu 30 (nielegalnych) zdjęć Korei Północnej, których Kim Dzong Un nie chce pokazać światu

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą