Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

7 grzechów głównych Google

145 221  
336   57  
Przyzwyczailiśmy się już, że w internecie wszystko obraca się wokół Google. Jedynie słuszna wyszukiwarka oplotła świat siecią, jakiej nie powstydziłyby się najlepsze tajne służby. Ale to wcale nie wychodzi nam na zdrowie...

#1.

Google zdołało urosnąć w siłę po tym, jak amerykański rząd postanowił rozprawić się z nieograniczonym monopolem Microsoftu. Z czasem to Google stało się monopolistą. Początkowo na rynku wyszukiwarek internetowych, a potem podbijając kolejne branże. Dzisiaj za swoją działalność względem konkurencji Google ma do zapłaty rekordowe 2,7 miliarda dolarów kary. To konsekwencja nieuczciwego zdaniem Unii Europejskiej promowania własnych usług w wyszukiwarce. Chodzi tu o sklepy, porównywarki cen czy strony np. do rezerwacji miejsc w hotelach czy lotów samolotem.

#2.


Walka o tzw. wolność słowa czy też wolność mediów to już szczególnie wyświechtany slogan - dziwnie brzmiący zwłaszcza w ustach tych, którzy pod płaszczykiem różnych ideologii próbują zamknąć usta swoim przeciwnikom. Słynące m.in. z walki o rzekomą wolność wypowiedzi Google samo usuwa nieprzychylne mu artykuły. Z wyników wyszukiwania bardzo szybko usuwane są treści nieprzychylne monopoliście, który - jak doświadczył np. Forbes w 2011 roku - nie cofa się nawet przed szantażem, by zablokować publikację niewygodnych dla siebie artykułów.

#3.


Google wraz z licznymi podlegającymi mu spółkami to istna kopalnia pieniędzy, które firma inwestuje między innymi w liczne fundacje. Aby uzyskać pomoc finansową Google, trzeba głosić zgodny z zarządem firmy światopogląd. Niby nic w tym dziwnego, jednak wszelkie formy niesubordynacji spotykają się z gwałtowną i ostrą odpowiedzią - tak jakby przekazując środki, Google rościło sobie prawo do kontrolowania działalności określonej instytucji.

Przed laty właściciele wyszukiwarki chętnie wspierali New America Foundation - sympatyzującą z lewicą organizację, której błędem było późniejsze skupienie się na praktykach monopolistycznych Google. Gdy tylko NAF pochwaliła nałożenie kary na firmę, pracę stracił jeden z jej liderów. Sama fundacja została natomiast zamknięta wkrótce później - pod wpływem nacisków samego Erica Schmidta.

#4.


"Nie czyń zła" to dewiza, która miała jakoby przyświecać założycielom wyszukiwarki. Cóż, czasy się zmieniły, oczekiwania także. Dzisiaj bliższe sercu Google byłoby raczej hasło "nie płać podatków", co stosunkowo regularnie kończy się procesami sądowymi. W 2016 roku, po dziesięciu latach od pozwu, Google zdecydowało się uznać roszczenia Wielkiej Brytanii i zapłacić 130 milionów funtów zaległych należności.

W tym roku Google musiało zapłacić 303 miliony euro we Włoszech - firma próbowała wyprowadzać zyski do Irlandii, gdzie stawki podatkowe są niższe. W dalszym ciągu trwają kolejne postępowania i prawdopodobnie wkrótce kolejne setki milionów od Google powędrują do Francji oraz Hiszpanii.

#5.


Należący do Google YouTube stał się przynajmniej do pewnego stopnia alternatywą dla telewizji. Publikować tu, przynajmniej teoretycznie, może każdy, niezależnie od tego, czy chodzi o kompilację niebezpiecznych sytuacji na drogach czy kompromitującą relację z imienin u cioci. Dla części twórców YouTube, za sprawą wbudowanych reklam, stał się też źródłem zarobku. Szybko przyszło, szybko poszło - od pewnego czasu Google usuwa reklamy z nieodpowiadających mu filmów.

Problem polega na tym, że robi to w sposób wydawałoby się zupełnie losowy, nie informując o powodach swojego postępowania. Nie powinno nikogo zaskoczyć to, że w pierwszej kolejności źródeł zarobku pozbawiani są autorzy kanałów o nieco innych poglądach niż forsowane przez "wielkie G".

#6.


Google karmi się ogromną ilością informacji - tych pozyskiwanych bezpośrednio, a także tych zupełnie pośrednich. Z naszego zachowania w obrębie wyszukiwarki jest w stanie dowiedzieć się o nas niemal wszystkiego - choć samo się do tego nie przyzna. Na tym jednak nie koniec - w 2015 roku Google wyłudziło z jednego z londyńskich szpitali szczegółowe dane ponad 1,5 miliona pacjentów, rzecz jasna bez ich zgody! Technologiczny gigant chciał w ten mało etyczny sposób wesprzeć rozwój programu AI DeepMind.

#7.


Szpiegostwo, naruszenia prywatności, próby przekupstwa, praktyki monopolistyczne, łamanie wolności słowa... a jeśli tego wszystkiego byłoby mało, to warto wiedzieć, że Google... omal nie wywołało prawdziwej wojny. Rzecz miała miejsce w listopadzie 2010 roku, na granicy Nikaragui z Kostaryką.

Dowódca wojsk tego pierwszego kraju swoją pozycję weryfikował przy pomocy Google Maps i na jego podstawie uznał, że może przesunąć się jeszcze o kilka kilometrów do przodu. Nie wiedział jednak, że Google miało pałę z geografii i błędnie nakreśliło granicę państwa. Sytuacja zrobiła się bardzo napięta, ale ostatecznie udało się uniknąć rozlewu krwi. Gdyby jednak podobna rzecz wydarzyła się na bardziej konfliktowej granicy, Google mogłoby mieć na rękach krew tysięcy ludzi. Zwykły błąd, przejaw ignorancji czy też zwyczajne lekceważenie?

Niezależnie od motywacji stojących za którymkolwiek z powyżej opisanych przypadków, naprawdę trudno wierzyć w to, że zasada "Don't do evil" wciąż jeszcze komukolwiek w Google przyświeca.

Źródła: 1, 2, 3
11

Oglądany: 145221x | Komentarzy: 57 | Okejek: 336 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało