Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Sześć najdroższych scen w historii kina

235 663  
602   69  
W czasach, kiedy każdy długo wyczekiwany blockbuster po brzegi wypełniony jest gwałcącymi nasze narządy wzroku fajerwerkami, coraz rzadziej myślimy o tym, jaki ogrom pracy i pieniędzy musiał zostać zainwestowany, aby efektowny fragment filmu wyglądał tak bardzo realistycznie.
Przed wami kilka najdroższych scen w historii kinematografii.


„Generał” - tragedia kolejowa

koszt: (ówczesne) 42 000 dolarów

Zaczniemy od najbardziej kosztownej sceny w historii kina… niemego! Mamy tu ujęcie z pociągiem, który wjeżdża na płonący most. Ten w kulminacyjnym momencie nie wytrzymuje ciężaru i rozpada się, posyłając lokomotywę z tendrem prosto w przepaść.



Główna gwiazda produkcji z 1926 roku pt. „Generał” - Buster Keaton, który również był współreżyserem tego filmu, nie chciał wykorzystać makiet do realizacji tego ujęcia, dlatego w gotowym dziele widzowie podziwiali prawdziwy pociąg spadający z prawdziwego mostu.
Realizację sceny podziwiało 4 tysiące osób, a rejestrowało ją sześć różnych kamer. Filmowcy nie mogli sobie pozwolić na żadną wpadkę, bo Keatona po prostu nie byłoby stać na odbudowanie mostu i zakup nowego pociągu (na tamte czasy był to wydatek rzędu dzisiejszych 500 tysięcy dolców)… Na szczęście udało się tę scenę zrealizować za pierwszym podejściem.



„Jestem Legendą” - scena z mostem

koszt: 4,3 miliona dolarów

Kluczową sceną nakręconego za 150 milionów dolców hitu z Willem Smithem były wydarzenia rozgrywające się na brooklińskim moście. Ekipa, w liczbie 250 osób, spędziła tam sześć nocy w asyście 14 różnych agencji rządowych, tysiąca statystów i 160 autentycznych członków Gwardii Narodowej w pełnym rynsztunku bojowym. Do realizacji tego przedsięwzięcia zaprzęgnięto też sporo helikopterów wojskowych oraz łodzi straży nabrzeżnej. Wszystko to, aby jak najdokładniej przedstawić efektowny moment walenia się potężnej konstrukcji.



„Pearl Harbor” – powietrzny nalot

koszt: 5,6 miliona dolarów

Wiedzieliście o tym, że nakręcenie i promocja tej patriotycznej wydmuszki w reżyserii Michaela Baya kosztowała więcej niż szkody wyrządzone podczas pamiętnego japońskiego ataku na bazę w Pearl Harbor, podczas której Amerykanie stracili 21 okrętów i 260 samolotów?
Oczywiście najdroższym fragmentem tej superprodukcji było odwzorowanie tego właśnie nalotu. Oprócz ton CGI, które wylewają się z obrazu, zadbano też o kilka całkiem "realnych" smaczków – na przykład w niektórych scenach na ekranie podziwiać można autentyczne nagrania aktorów pilotujących samoloty. Artyści przeszli pełne szkolenie nauki latania!



„Superman: Powrót” – sceny otwierające film

koszt: 8,9 miliona dolarów

Zanim dowódcy DC zdecydowali się na zrealizowanie nowego filmu o człowieku w czerwonych majtkach, w 2006 roku powstała produkcja pt. „Superman: Powrót”. Jak wskazuje tytuł – była to opowieść o słynnym bohaterze, który po latach nieobecności opuszcza planetę Krypton i wraca na Ziemię. Film otwierała dziesięciominutowa scena przypominająca bardziej epicką, majestatyczną wizję międzygalaktycznych wojaży okiem Stanleya Kubricka niż naszpikowany efekciarstwem film o superherosach z łopoczącymi na wietrze pelerynami.



Producentom nie spodobał się ten wstęp i zmusili reżysera Bryana Singera do całkowitego usunięcia tej sceny. I cóż z tego, że zrealizowanie tego zapierającego dech w piersiach otwarcia wygryzło z budżetu prawie 9 milionów dolców?

„Kod dostępu” - latający autobus

koszt: 13,3 miliona dolarów

W tym fragmencie produkcji mogliśmy być świadkami lecącego po mieście helikoptera z wiszącym na linie autobusem obijającym się o budynki. Scena kończy się potężnym pied#lnięciem, kiedy to maszyna z impetem wbija się w ścianę korporacyjnego apartamentowca.



Oprócz wykorzystania dobrodziejstw cyfrowych, filmowcy sięgnęli też po bardziej praktyczne metody nakręcenia tych spektakularnych i – co najważniejsze – realistycznych ujęć, i najzwyczajniej w świecie przymocowano prawdziwy autobus do lin na dźwigu, który następnie miotał pojazdem we wszystkie strony. Całość zamknęła się w kwocie ponad 13 milionów dolarów!

„Matrix: Reaktywacja” - pojedynek Neo z niezliczoną ilością sklonowanych agentów

koszt: 39,2 miliony dolarów

To 17 minut filmu, w których każda sekunda warta jest prawie 40 tysięcy dolarów… „Matrix: Reaktywacja” był potężnym zawodem dla wielu widzów, których zachwyciła pierwsza część filmu. Kontynuacja miała wszystkie cechy sztampowego sequela – więcej scen akcji, więcej efektów specjalnych, więcej eksplozji i znacznie mniej sensu. Tak czy siak – sama cyfrowa obróbka dzieła Wachowskich kosztowała 100 milionów dolarów, z czego prawie połowę pochłonęła realizacja trwającego 17 minut pojedynku pomiędzy Neo a armią klonów agenta Smitha.



Ekipa wykorzystywała najnowsze, na tamte czasy, kamery. Za ich pomocą wykonywano skany ruchu aktorów, które to następnie posłużyły do wygenerowania długich, cyfrowych sekwencji wielokrotnie sklonowanych postaci.
Oficjalnie, kosztująca prawie 40 milionów dolarów potyczka jest najdroższą sceną w historii kina. Jednocześnie druga odsłona matriksowej trylogii to także jeszcze do niedawna najbardziej dochodowy film z kategorią R (ostatnio zdetronizował go "Deadpool"). Ta część zarobiła 742 miliony dolarów!

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6
7

Oglądany: 235663x | Komentarzy: 69 | Okejek: 602 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało