Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Tak światowi cenzorzy w imię ulepszania świata przerabiają klasyki literatury

29 274  
112   118  
Do baru wchodzą Roald Dahl, Henryk Sienkiewicz oraz Agatha Christie... Tak mógłby się zaczynać dowcip, w którym trójka poczytnych autorów dowiaduje się, że nie zostanie obsłużona. Bo brzydkie rzeczy można znaleźć w ich książkach. Jakieś takie nieprzystające do wrażliwości dzisiejszego odbiorcy. Na szczęście redaktorzy mogą wszystko wygładzić, by każdy był zadowolony. Każdy?

Wydawca Dahla już nie chce grubasa


Roald Dahl, brytyjski pisarz i autor bestsellerów, stał się bohaterem głośnej dyskusji na Wyspach, a z czasem także poza nimi. Zapewne nie wywołałoby to większego zdziwienia, gdyby nie fakt, że twórca "Charliego i fabryki czekolady", "Matyldy" czy "Wiedźm" umarł w 1990 roku. Wrzawa dotyczyła wybryków samego Dahla, na wierzch wypłynęły jakieś brudy? Nawet nie. Przynajmniej nie tym razem. Spór dotyczył przerabiania jego książek. I nie jest to błąd językowy – naprawdę chodziło o zmianę treści utworów.

Jako pierwszy uwagę na sprawę zwrócił brytyjski The Telegraph, który poinformował, że rodzimy wydawca Dahla, firma Puffin, w porozumieniu z Roald Dahl Story Company, czyli podmiotem zajmującym się dziedzictwem literackim pisarza, zaprosił do współpracy przedsiębiorstwo konsultingowe Inclusive Minds. Cel? Jest zawarty w nazwie nowego partnera – książki miały się stać bardziej inkluzywne, czyli dostępne dla wszystkich. Czy to oznacza wydawanie np. audiobooków? Nie, takie ruchy wykonano już wcześniej.

eBt1Hoa.jpg

W lutym br. wybuchła afera, bo okazało się, że zabiegi Inclusive Minds polegały na dostosowaniu książek do współczesnego świata. Pojawiły się w nich smartfony i TikTok? Nic z tych rzeczy. Ale np. w przywołanych już "Wiedźmach" dodano fragment, którego nie napisał sam Dahl. W akapicie informującym, że czarownice są łyse pod perukami, dopisano, że

"jest wiele innych powodów, dla których kobiety mogą nosić peruki i z pewnością nie ma w tym nic złego".

Gdzieniegdzie dodawano, w innych miejscach usuwano lub zastępowano.

Augustus Gloop, jeden z bohaterów książki "Charlie i fabryka czekolady", kiedyś był 'gruby', ale po poprawkach stał się 'ogromny'. Pani Twit przestała być brzydka, a Umpa-Lumpasi malutcy – teraz są po prostu mali. Ci ostatni przeszli dodatkową zmianę, bo wcześniej byli mężczyznami, teraz są ludźmi. Majstrowania przy płci nie uniknęli synowie "Fantastycznego Pana Lisa", którzy stali się córkami. Z książek zniknęło też słowo 'szalony', za to pojawiły się nowe przeżycia Matyldy. O ile wcześniej tytułowa bohaterka miała np. jechać do Indii z Rudyardem Kiplingiem, o tyle teraz chodziła do dziewiętnastowiecznych posiadłości z Jane Austen. Kipling nie pasował, bo dzisiaj uznaje się go za rasistę. Takich zmian są setki.

Autorzy tych poprawek przekonują, że ich celem było usunięcie języka uznawanego za obraźliwy. Powtórzę: książki mają sprawiać przyjemność wszystkim odbiorcom. Z kolei przedstawiciel Roald Dahl Story Company zapewniał, że zmiany są niewielkie i starannie przemyślane. Dodawał przy tym, że publikowanie kolejnych nakładów często wiąże się z wprowadzaniem nowości - dotyczy to układu stron czy okładek, ale też języka używanego w dziele. Ważne, by nie miało to wpływu na fabułę. I niektórzy pewnie się z tym zgodzą. Sęk w tym, że inni uznają przynajmniej część tych działań za świętokradztwo.

Przeróbki? Może lepiej znaleźć coś innego?

Niezadowolenie z majstrowania przy klasyce literatury wyraził m.in. premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak, podobnie odniósł się do tego tematu jeden z jego poprzedników – Boris Johnson. Pięścią w stół uderzył również Salman Rushdie, który doskonale wie, czym jest cenzura – jego książki płonęły na stosach. Autor "Szatańskich wersetów" został obłożony fatwą przez ajatollaha Chomejniego. W praktyce oznaczało to wyrok śmierci. Latem ubiegłego roku Rushdie został zaatakowany nożem przez fanatyka religijnego.

Roald Dahl was no angel but this is absurd censorship. Puffin Books and the Dahl estate should be ashamed. https://t.co/sdjMfBr7WW
Przeróbki krytykowali też inni pisarze, a wraz z nimi m.in. dziennikarze, ludzie kultury czy po prostu czytelnicy. Wywiązała się z tego kłótnia, bo nowe wydania natychmiast zyskały obrońców, którzy zapewniali, że w tym przypadku nie ma mowy o cenzurze, chodzi raczej o unikanie stereotypów, błędów przeszłości. Obie strony spróbował pogodzić Philip Pullman, autor m.in. "Mrocznych materii". Stwierdził on, że zamiast wprowadzać zmiany w książkach, można je po prostu zastąpić dziełami innych twórców. Zwłaszcza tych, którzy znaleźli się w cieniu Dahla. Wilk syty (bo fani starego Dahla wciąż mogą sięgać po oryginał) i owca cała (urażeni odkryją inną literaturę). Jeszcze inni zaczęli przekonywać, że o autorze "Matyldy" powinno się na dobre zapomnieć, bo był antysemitą, za co jego rodzina przepraszała kilka lat temu.

James Bond pozostanie seksistą, ale rasistą będzie już mniej


Niektórym trudno było się skupić na temacie przerabiania Dahla, bo emocje wzbudzała już kwestia przerabiania Iana Fleminga, czyli autora serii książek o Jamesie Bondzie. Od wydania pierwszej z nich, "Casino Royale", mija w tym roku 70 lat, a to oznacza wznowienie. Tylko z jaką treścią? Najważniejsze zmiany dotyczą kwestii rasowych. Nie ma już zatem miejsca na słowo 'nigger', zastępuje je np. czarny. A w niektórych miejscach w ogóle pominięto rasę postaci – czarnoskórzy gangsterzy stają się po prostu gangsterami.

Warto jednak wspomnieć o pewnej nieścisłości, na którą uwagę zwrócił serwis Euronews. Otóż z powieści nie zniknęły podobno fragmenty, w których wyśmiewany jest w obraźliwy sposób wzrost Koreańczyków, a homoseksualizm określa się mianem uporczywej niepełnosprawności. Ba, pozostawiono akapit, w którym niemal gloryfikowany jest gwałt. W "Szpiegu, który mnie kochał" oburzenie może wywołać fraza o 'słodkim posmaku gwałtu'. Trudno zatem stwierdzić, jakimi kryteriami kierują się redaktorzy nowego wydania. Może nawet próbowali coś z tym zrobić, ale szybko okazał się, że niewiele zostanie, gdy z Bonda spróbuje się wyrugować cechy przemocowca i seksisty.

Nowe książki o przygodach słynnego agenta mają też zawierać informację, że powstały w czasach, gdy terminy i postawy, które mogą zostać uznane za obraźliwe przez dzisiejszych czytelników, były powszechne.

Agatha Christie od dawna bez Dziesięciu murzynków

Na tapet wzięto też twórczość królowej kryminału, twórczyni postaci detektywa Poirot i Miss Marple. Pewnie częściowo odpowiedzialne są za to nowe ekranizacje – jednym przypomniano te historie, inni je poznali, sprzedaż książek wzrosła. Sfilmowanym niedawno tytułem była "Śmierć na Nilu", zawierająca fragment, w którym pani Allerton skarży się, że grupa dzieci ją nęka: "wracają i gapią się, i gapią, a ich oczy są po prostu obrzydliwe, podobnie jak ich nosy, i nie wierzę, że naprawdę lubię dzieci". Po zmianach został on zredukowany do "Wracają i gapią się, i gapią. I nie wierzę, że naprawdę lubię dzieci".

VD2FoYO.jpg

Usunięto słowa 'orientalny', 'Nubijczycy', 'Cyganka', a 'tubylców' zastąpili lokalsi. Oczywiście nie natrafi się już na słowo 'nigger'. Osoby lepiej wtajemniczone w twórczość Christie zapewne pamiętają, że napisała ona książkę, która pierwotnie nosiła tytuł "Ten Little Niggers" (Dziesięciu murzynków). Pozycja po raz pierwszy ukazała się w 1939 roku i wówczas pewnie niewielu osobom tytuł przeszkadzał. Zmieniło się do kilka dekad później – Brytyjczycy użyli go ostatni raz w latach 70. XX wieku, potem powieść zaczęła być znana jako "And Then There Were None" (I nie było już nikogo). Nie można zatem napisać, że majstrowanie przy literaturze w takim duchu zaczęło się w ostatnich latach czy kwartałach.

Te trzy topowe nazwiska oczywiście nie wyczerpują tematu – pod lupę brani są kolejni autorzy i ich dzieła, dotyczy to zarówno osób tworzących dla dorosłych, jak i pisarzy skupionych na literaturze dziecięcej.

Sienkiewicz, czyli problem polski

Niektórym może się wydawać, że ten trend dotyczy wyłącznie Brytyjczyków, ale podobna dyskusja od dłuższego czasu obecna jest też u nas. Jednym z jej sztandarowych wątków jest "Murzynek Bambo" Juliana Tuwima. Przeciwnicy utworu przekonują, że lepiej o nim zapomnieć, bo utrwala rasistowskie stereotypy. Zwolennicy zapewniają, że chodzi w nim właśnie o otwarcie na innych – wiersz kończy się słowami "Szkoda, że Bambo czarny, wesoły, nie chodzi razem z nami do szkoły".

Jeszcze większą debatę wykreowano wokół twórczości Sienkiewicza. I dotyczy to wielu jego utworów. Wszak "Krzyżacy" mogą dzisiaj podsycać nienawiść do Niemców, "Quo Vadis" traktuje kobiety przedmiotowo, a nie podmiotowo, w Trylogii nie brakuje wywyższania się Polaków-katolików nad prawosławnymi chłopami czy muzułmanami. Do tego powieści te często traktowane są niczym podręczniki historii, podczas gdy nie brakuje w nich przeinaczeń, błędów i po prostu bzdur.

wkrspZm.jpg

Najmocniej obrywa jednak "W pustyni i w puszczy", bo tam właściwie znalazło się wszystko, co dzisiaj uważane jest za coś niewłaściwego czy wręcz bardzo złego. Afrykanie to dzikusy, po Arabach nie można się spodziewać niczego dobrego, islam to trucizna, biali dominują, białych trzeba hołubić, klękać przed nimi i oddawać im pokłony. Można podejrzewać, że gdyby była to powieść brytyjska, a nie polska, wydawca nawet nie próbowałby jej poprawiać. Tymczasem u nas jest na liście lektur szkolnych, co zresztą parę lat temu ostro krytykował poseł Lewicy Maciej Gdula.

Moja 11 letnia córka przebrnęła przez „W pustyni i w puszczy”.
Nie ma chyba w polskiej literaturze drugiej podobnej perły łączącej w takim natężeniu rasizm, kolonializm i patriarchat.
Kanon lektur w podstawówce nadaje się do kosza.
Przestańmy męczyć i zatruwać dzieci!
— Maciej Gdula (@m_gdula) February 28, 2021

Filmowy klasyk z objaśnieniem

Warto wspomnieć, że problematyczna dla części odbiorców stała się nie tylko literatura – kilka lat temu zrobiło się głośno na temat usunięcia "Przeminęło z wiatrem" z platformy HBO Max. Nastąpiło to po zabiciu George'a Floyda, do którego przyczynili się policjanci. Przez USA przetoczyła się wówczas fala protestów i zamieszek, a rykoszetem oberwał też hollywoodzki klasyk. Ostateczne film przywrócono do biblioteki popularnego serwisu streamingowego, ale opatrzono go dodatkowymi materiałami oraz komentarzami ekspertów, które wyjaśniały kontekst powstania obrazu.

maxresdefault.jpg

Przedstawiciel Warner Media, do którego należy platforma, przekonywał wówczas, że rasistowskie zachowania były złe wtedy i dzisiaj też są złe, a firma uznała, że prezentowanie filmu bez odpowiednich wyjaśnień byłoby nieodpowiedzialne. Dlatego zaznaczono, że przepełniony nostalgią film nie pokazuje w pełni obrazu tamtych czasów, brutalności, jaka towarzyszyła niewolnictwu. Jednocześnie przypomniano np., że Hattie McDaniel za rolę Mammy otrzymała Oscara jako pierwsza Afroamerykanka, ale nie mogła usiąść na gali z resztą obsady ze względu na kolor skóry. I o tym rzeczywiście warto mówić.

Najciekawsze jest jednak to, że w przypadku filmu uznano, iż nie można go edytować. Oglądanie "Przeminęło z wiatrem" może być nieprzyjemne, nawet bolesne, ale właśnie o to chodzi – to świadectwo swoich czasów. Serwis streamingowy stał na stanowisku, że gdyby zaczęto ingerować w treść dzieła, ostatecznie widz mógłby uznać, że uprzedzenia nie istniały, a problemów nie było. Takie rozumowanie można zastosować w przypadku książek Fleminga czy Sienkiewicza.

Sekretarka? To jest naukowczyni!


Zwolennicy poprawiania literatury stwierdzą, że przecież nie jest to nowy pomysł czy trend – kolejne wydania tego samego utworu mogą się różnić, czasem poważnie. W grę wchodzi np. uwspółcześnianie języka, żeby czytelnik nie zastanawiał się na każdej stronie, co oznacza dane słowo, a powieść nie przypominała tekstów biblijnych. Zwracają też uwagę, że redaktor pracujący ze współczesnym autorem też zmienia jego tekst. A przywołani już Dahl czy Fleming sami zgadzali się na korekty w swoich książkach.

jest kiepska, ale dlatego, że kogoś mogłaby urazić czy zdenerwować. A po co wydawnictwu naparzanka w social mediach i wyjaśnianie światu, że nie podziela tego czy owego zdania autora. Pokaźna część krytyków pewnie nawet nie będzie znała tego tytułu, nie weźmie pod uwagę kontekstu historycznego – Sienkiewicz rasistą był i basta! Wisienką na torcie jest to, że te same osoby mogą z odrazą odnosić się do kościelnego Indeksu ksiąg zakazanych. Albo palenia książek na stosach w systemach totalitarnych. Skrzywią się, poznając pobudki niewidomego starca Jorge z "Imienia róży", który ukrywał konkretne książki, bo uznał, że nie powinny ich poznawać osoby wierzące.

mmE4moi.jpg

Za wspomnianego już Sienkiewicza nie zamierzam umierać – sam nie skończyłem "W pustyni i w puszczy", okrutnie mnie ta książka wynudziła. Zakładam, że dzisiejsi uczniowie mogą mieć z nią jeszcze większy problem. Jej lektura "na siłę" przynosi więcej szkody niż pożytku, bo może w ogóle zniechęcić do czytania. Bez problemu można ją zastąpić innym tytułem. Wypada zatem zgodzić się z przywołanym już Pullmanem: zamiast poprawiać, wystarczy zaproponować alternatywę. Albo wykorzystać fragmenty właśnie do pokazania, jak zmienił się świat, do dyskusji o tolerancji czy wątku, który podjąłem w tym tekście. To jednak wymagałoby chyba innej atmosfery w polskiej edukacji, przestawienia jej na nowe tory. Pewnie niewiele osób zaprzeczy, że w 2023 roku bezrefleksyjne wchłonięcie historii Stasia, który jest jakąś nastoletnią odmianą Jamesa Bonda, może faktycznie namieszać w głowie.

Kasa, misiu, kasa

Wydawca Dahla, przywołana już firma Puffin, ostatecznie postanowił dogodzić obu stronom konfliktu i zapowiedział, że obok poprawionej serii książek, zostanie wydana klasyczna kolekcja. Forbes uznał całą tę zagrywkę za genialne posunięcie marketingowe. Bo gdy tylko rozpętała się awantura dotycząca poprawiania twórczości Dahla, ludzie rzucili się na wydrukowane już książki (te z grubasami i szaleńcami). Był popyt, więc ceny wzrosły – wydawca liczył kasę. A za chwilę wyjdą obie wersje, każdy znajdzie coś dla siebie i będzie zadowolony – wydawca utonie w kasie. W całej tej historii nie musi zatem chodzić o jakąś ideologię, to kapitalizm w czystej postaci.
12

Oglądany: 29274x | Komentarzy: 118 | Okejek: 112 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało