Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Ciężkie powroty XV

24 289  
4   8  
Kliknij i zobacz więcej!Słaba głowa to piewrszy znak ostrzegawczy. Jeśli jednak nie widzisz czerwonego światełka i brniesz dalej, to zaczyna być dość nieciekawie...

Jeśli jednak nie chcesz niczego gubić mamy najlepszą z możliwych rad! Nie pij!

BO JAK SIĘ SŁABĄ GŁOWĘ, TO SIĘ NIE PIJE

Parę lat temu, jako dumni licealiści wybraliśmy się z kumplem na osiemnastkę koleżanek. W plecaczku dzielnie nieśliśmy 0,7, które to miało nam starczyć na cały wieczór. Jednak rzeczywistość szybko skorygowała nasze plany. Po dotarciu na miejsce i wręczeniu prezentów udaliśmy się do pobliskiego lasku, co by skonsumować nasz trunek. Po pierwszych łykach doszliśmy do wniosku, ze nie ma co marnować czasu i wypijemy wszystko od razu. Minęło piętnaście minut i butelka świeciła pustkami. Chwiejnym krokiem wróciliśmy na imprezę, jednak co to za zabawa, gdy nie ma już alkoholu. Po chwili zastanowienia postanowiłem wyruszyć na samotną eskapadę do nocnego.
I tutaj niestety moja świadomość odmówiła posłuszeństwa. Jak się później dowiedziałem - nie wracałem przez blisko 2 godziny, wiec znajomi zorganizowali poszukiwania przetrząsając całą okolice, niestety bez skutku. Dopiero po dość długim czasie, ktoś zauważył pod domkiem, w którym odbywały się urodziny, moje buty, które to doprowadziły do odnalezienia mnie. Spałem sobie w najlepsze na chodniku 2 metry za domem. Niestety ja pamiętam tylko upadek z tarasu na pierwszym piętrzę i wielki bój, który to toczyłem z chodnikiem (niestety przegrany).

by Oxek @

* * * * *

OD WÓDKI ROZUM KRÓTKI

Już jako student udałem się ze znajomymi na małe co nieco. Jak wiadomo, pijany umysł jest wyjątkowo podatny na głupie pomysły, wiec doszliśmy do wniosku, że fajnie by było mieć w pokoju na ozdobę znak drogowy. Plan był prosty, znaleźć słabo umocowany znak, zdjąć go z rury i schować w krzaki pod domem. Jak zaplanowaliśmy, tak też uczyniliśmy. Jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia. Po około 3 godzinach w naszej tajnej skrytce znajdowało się kilkanaście różnorakich tabliczek, które to tylko dało się znaleźć na plotach (Uwaga zły pies, gaz, łączność, urządzenie elektryczne itp.). Niestety dalej nie czuliśmy się spełnieni. Po krótkim spacerku naszym łupem padła tablica rejestracyjna z auta mojego sąsiada. Wnieśliśmy wszystko do mieszkania i każdy udał się spać do siebie. Jakież wielkie było moje zdziwienie gdy rano zobaczyłem przez okno radiowóz i dwóch policjantów przy ograbionym przez nas aucie. Na szczęście jak wiadomo, pod latarnią najciemniej. Wieczorem spakowaliśmy cały łup do czarnego worka i wywieźliśmy do lasu.

by Oxek @

* * * * *

POSZEDŁ SIKU

Jakiś czas temu odwiedziła mnie dwójka kolegów z Holandii. Wieczoru pewnego udaliśmy się na dobrą, polską popijawę, która to niestety nie zakończyła się dla mnie zbyt dobrze. Dość szybko opuściłem lokal celem załatwienia swych potrzeb natury fizjologicznej (toaleta była na zewnątrz). Ostatnie co pamiętam to zbliżająca się do mnie z ogromną prędkością ściana, a następnie podłoga. Rano obudziłem się w domu bez kurtki i lewego buta. Współczuje tylko moim kolegom, którzy widzieli taka wersje: Wychodzę się odlać, nie wracam przez godzinę, idę sprawdzić co się ze mną stało i znajdują jedynie but kolo kibla. Próby dodzwonienia się do mnie nie przynoszą skutku. Dobrze, że nie wezwali policji.

by Oxek @

* * * * *

SCHODY

Było to lat temu 15, albo jakoś tak.
Wtedy to jeszcze prywatki były, a nie szlajanie się po knajpach. Imprezka jak wiadomo ma to do siebie, że się kończy kiedyś. Jako, że małolaci byliśmy i pić nie umieliśmy to się skatowaliśmy srogo wszyscy. Łącznie z koleżankami ówczesnymi. Czas był zbierać się do domu, bo słowo ojca że trza wrócić o 2 to rzecz święta była! Pewnie bym był o tej drugiej, gdyby nie to, że schody na klatce do domu siakieś takie ruchome były czy cóś. Bo jak szedłem po tych schodach, to wydawało mi się, że w 5 minutek do góry doszedłem. Ależ ten czas leciał wtedy. Ja dwa schodki do przodu 3 do tyłu i tak w kółko. Jakoś tak ściany raz były blisko raz daleko. Przy którejś tam próbie stwierdziłem, że sobie odpocznę i usiadłem na schodach. Jakież było moje zdziwienie, gdy obudziłem się siedząc pod drzwiami domostwa na wycieraczce. A potem, to już nic nie pamiętam.

by Tomasz.A76 @

* * * * *

NAJWAŻNIEJSZE, TO WYZNACZYĆ SOBIE CEL

Dawno dawno temu (jeszcze na studiach) chciałam uczcić zakończenie jakiejś trudnej sesji z ukochaną rodzinką. Rodzinka stanęła na wysokości zadania - konkretnie wujek upędził większą ilość fantastycznej bimbrozji, której mi nikt nie żałował. No i po imprezie wracamy z moją starszą do domu. Ja się zataczam po całym chodniku (a wiatru nie było ni chu chu), mamuśka idzie w miarę prosto. Zgniewało mnie to w końcu i mówię: Mamo, dzielimy chodnik - twoje są dwa rzędy płytek po lewej stronie, a moje dwa rzędy płytek po prawej stronie. Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Mama przeżyła szok, bo szłam jak po sznurku. Ja oczywiście nic z tego nie pamiętam. Rano następnego dnia bardzo się zdziwiłam, że jestem w domu, we własnym łóżku, w piżamie, a ciuszki złożone w idealną kostkę leżą w szafie. Na trzeźwo nigdy nie byłam taka porządna.

by Maja_72

* * * * *

POSZŁA W LAS

Miało to miejsce kilka lat temu, no może kilkanaście, bo była to era "przedkomórkowa". Schronisko pod Istebną. Wypad weekendowy. Pełno znajomych. Wielu dawno nie widzianych. Ktoś zaproponował jajecznicę z grzybami. A ktoś stwierdził, ze tego "nie da się na sucho". Okazało się, że każdy z nas coś ze sobą ma. No i się zaczęło. Było spokojnie. Cichy wieczór w górach. Noc właściwie. Każdy się jakoś trzymał. Pozornie. Obecnej z nami i uczestniczącej w degustacji Kasi (imię zmienione) zrobiło się nagle gorąco, więc ściągnęła jednym ruchem przez głowę sweter, podkoszulek i pół stanika. Drugiej połowy juz nie zdążyła - bo interweniował jej chłopak - Michał. Posadził ją zaraz potem na ławeczce pod ścianą, upewnił się że jest z nią ok - i poszedł zrobić jej herbatę. Panienka siedziała przez chwilę, po czym bez słowa - wstała - i poszła prosto przed siebie - w las. I tyleśmy ją widzieli. Zniknęła bez śladu. Co się działo przez sobotę i niedziele. Przeczesaliśmy cały las w okolicy - bliższej i dalszej. Szukał jej GOPR i inne służby - od Baraniej Góry po Babią. Zajrzeliśmy do wszystkich dziur i wykrotów. Odżyły wszystkie zasłyszane historie o wilkach i niedźwiedziach. Jeden z kolegów przyjechał wtedy nowym Fiacikiem - złamał resor na górskich wykrotach, jeżdżąc po tych lasach. W niedzielę wieczór - po bezskutecznych dwudniowych poszukiwaniach - ktoś stwierdził, że trzeba w końcu zadzwonić do jej domu - do Chorzowa i poinformować rodzinę o nieszczęściu. Zadzwoniła koleżanka Ela. A tam - podniosła słuchawkę... poszukiwana przez nas Kasia ! I słodko stwierdziła: Ela? Jak miło że dzwonisz. Jest tam z wami mój Michał? To powiedzcie mu, aby do mnie przyjechał, bo mi się nudzi bez niego. Ela na to:
Kasiuu, jak miło cię słyszeć, przepraszam na chwile (tu zatkała słuchawkę mikrofonu) - i poleciała tak "wiącha" o jaką nigdy bym tej delikatnej kobietki nigdy nie podejrzewał. Do tej pory historia milczy, jak Kasia przemierzyła te ponad 100 km z Istebnej do domu w Chorzowie - i to środku nocy. Natomiast niektórzy zastanawiają się nad tymi grzybkami w jajecznicy.

by Waldemar L @

* * * * *

JAK SZALEĆ, TO NA CAŁEGO

Sylwester. Kilka lat temu. Historia o tym jak to szerokie znajomości potrafią zaszkodzić. Imprezę organizowali dwaj kumple i bracia zarazem. Wśród gości byli generalnie sami znajomi i kilka osób na gościnnych występach. W tym jedna dziewczyna pochodząca z Francji, co okaże się ważne później. Popełniłem ten błąd, że najpierw piłem dużo wódki, a potem pojawił się szampan. Kolejnym problemem jest to, co oznacza tu "dużo" wódki. A więc ponieważ na imprezie osób było dużo to stworzyło się kilka grupek raz na jakiś czas podnoszących kieliszek. Jako, że jestem lubiany, a znajomym się nie odmawia piłem równo w każdej z tych grupek radośnie wbiegając na autostradę do utraty świadomości. Koło 22 obraz się rozmył. Resztę znam tylko z opowieści. Podobno, kiedy wspomniana wyżej francuska podeszła do mnie z życzeniami, uśmiechnąłem się od ucha do ucha i patrząc jej głęboko w oczy zakrzyknąłem "POLEJ!!! STOP!!! OKEJ!!!" Podnosząc do góry dwa kciuki. Podobno w którymś momencie zmieniły mi się płaszczyzny i zamiast tańczyć w normalny sposób próbowałem robić to samo leżąc na podłodze. Podobno wypiłem z kimś brudzia za pomocą płynu po goleniu. Podobno biegałem na bosaka po dworze i z szatańskim uśmiechem rzucałem się na śnieg. Podobno w którymś momencie wbiegłem do zagrody, w której, siedziały psy usiadłem na ziemi i gadałem z nimi o tym, jaki to żywot psa jest podobny do życzenia. Podobno rozmawiałem z kimś w całkowicie normalny sposób, gdy nagle stwierdziłem "przepraszam ale musze iść się porzygać i zniknąłem w łazience na 45 minut". Podobno, po 00 co 30 minut chciałem odliczać "nowy rok" a kiedy ktoś informował mnie, że już po byłem bardzo zawiedziony. Osobiście nic z tego nie pamiętam, a świadomość pojawiła się, kiedy koło 4 w nocy obudziłem zakopany w śniegu. Polazłem do domu, w którym impreza już się skończyła. Padłem na pierwsze wolne łóżko i zasnąłem. Epilog: obudziłem się po 15 dnia następnego, a koledze, który zaproponował mi podwiezienie do domu, wsiadając do samochodu przypadkiem urwałem klamkę. Było zimno.

by Cooldan

* * * * *

BLOKOWISKO

Rzadko piję, więc głowę mam słabą i prawie za każdym razem kiedy piję, spotyka mnie jakaś "nauczka".

Wracam raz z imprezy firmowej, sama, grzecznie. Dotarłam do mojego dawnego bloku. Blok to typowa kostka, gdzie wszystkie mieszkania wyglądają tak samo i meble tak samo muszą stać, bo inaczej się poukładać nie da. Weszłam na klatkę, wlazłam do domu i sru na kanapę w kimonko. Obudziło mnie jakieś potrząsanie. Otwieram oko, a nade mną najprawdziwszy potwór z wężami zamiast włosów! Rozdarłam gębę jak mogłam najmocniej, na co gospodyni (w papilotach, stąd te węże...) cichutkim przestraszonym głosikiem:
- Proszę pani, pani mieszka klatkę obok...
Dżizas, jak mi było głupio potem. Ja, poważny pracownik, poważnej firmy, władowałam się sąsiadce do salonu...

by Trinaxe

* * * * *

A JAK BABY PIJA, TO PANIE MIEJ NAS W SWEJ OPIECE...

Wyjątkowo trudny powrót zaliczyła moja najlepsza psiapsóła a było to tak: Jako że byłyśmy pracownicami dyskoteki w Gdańsku na starówce, zaprawione w bojach byłyśmy, ale jak wiadomo każdego wroga należy doceniać, a wódeczkę tym bardziej, jak się okazało na Dziury 21 urodzinach. Obecni: Dziura, Lilu i Monia zaczęłyśmy delikatnie - od wódki z porzeczką spotkawszy się w miejscu pracy. Po opróżnieniu kilkunastu szklaneczek stwierdziłyśmy jednogłośnie, że przecież w miejscu pracy pić nie wypada, więc udałyśmy się do disco na przeciwko. Jako, że po sąsiedzku, to nas wszyscy znali z tego, że imprezki pracownicze bywają grube i rozległe na knajpy sąsiadujące, a że istnieje solidarność disco staffu, więc tam też mogłyśmy pić po cenach "dla nas" to też Dziurawy portfel, o zgrozo, nie schudł za szybko. Kielony na stole, talerze z ćwiartkami cytryn, bo współpopijające zrezygnowały z drinów i moja seta z porzeczką dążąca do nieskończoności. Dziurę oczywiście jak zawsze w stanie upojenia zaczęła ponosić ułańska fantazja, bo przecież ona lubi słuchać swoich ulubionych kawałków, co skończyło się upiciem kompletnym DJ’a wódką z redbull’em, a że pić przecież sam nie mógł, to Dziura przed wróceniem do stolika dzielnie towarzyszyła mu w "do dna". Urodziny dla niej skończyły się 2 godziny później na fotelu przy szatni, zwłoki takowe znalazła Monia po 30 minutach przeczesywania wszystkich zakamarków. Jako że zwłoki, więc ciężkie jak cholera, musiałyśmy się nieźle natrudzić, żeby je z głębokiego fotela wydobyć i poleciał już pomysł żeby ochronę zawołać. Ale wstyd byłby się po mieście rozniósł, także nadludzkim wysiłkiem poradziłyśmy sobie same, ale to jeszcze nic. Trzeba ją było po schodach zwlec jako, że knajpa piętrowa była, a schody wąskie tak, że ledwo się ludzie mijali. Zniesienie wydawało się to niewykonalne bez zarzucenia jej na plecy. Padło na mnie ergo bez wstydu się nie obyło. Posadziłyśmy Dziurę w pozycji szmacianej lalki na schodkach i czekamy na znajomego taxi drivera (rzecz działa się koło teatru Wybrzeże, bo tam się disco znajdują każdy kto tam był wie, że przejście bardzo uczęszczane jest). Wsadziwszy Dziury nietomny łeb między miękkie nogi (tak jak to wygląda gdy samolot spada, a ty już zapiąłeś pasy i zmawiasz właśnie modlitwę). Driver wiedział doskonale gdzie Dziura mieszka, bo często nas po pracy do domów rozwoził. Wrzuciłyśmy ją na tylne siedzenie jak do karawanu, a tu nagle zmartwychwstanie: Dziura: gsssie jessss moja trrrrebka??? Lilu: Na przednim siedzeniu. Dziura: A hhha. i klasyczny zgon. Dalszej części dowiedziałam się przez telefon dnia następnego siedząc z rodzinką przy stole imieninowym mojej mamy od Dziury zapłakanej siedzącej w wannie. Głos jakby się nałykała zardzewiałych gwoździ zapytał się mnie czy mogę jej powiedzieć, jak wróciła do domu na co odparłam, że raczej powinna zadzwonić do Edzia bo to on ją wiózł bo my z Monią zostałyśmy żeby wódeczkę dopić jeszcze jakąś godzinkę. Po 20 minutach znów telefon. Okazało się ze zarzygała Edziowi cała taxi i bez dobrej "paczki kawy" się nie obejdzie. Ed mając kod do domofonu zostawił ją opartą o ścianę, nacisnął dzwonek i zwiał (parter) i tu następuje dalsza relacja Mamy Dziury: Córeczko otwieram drzwi, a ty leżysz na klatce w pozycji chrystusowej więc za nogi i do domu, położyłam cię w łóżku w ubraniu bo kara musi być. Okazało się ze Dziura obudziwszy się pod kołdrą z dużą ilością zeschłych liści wymieszanych z błotem i wczorajszą kolacją przeżyła taką traumę, że do dziś nie rusza wódki z cytryną i cytryny w ogóle!

by Lilu

* * * * *

PRZEBRANIE

Bawilim się dokładnie w drugim tygodniu tego stycznia na urodzinach u koleżanki. Starszyznę gdzieś wyeksmitowała, mieszkanie w bloku, fajne. 25 osób w mieszkaniu się bawi. W pewnym momencie przyszedł mi do głowy cud pomysł co by się za drag queen przebrać. A że jedyne co mi się z drag queenami kojarzy to fartuch na gołe ciało - poprosiłem solenizantkę żeby mi taki sprezentowała, co też niezwłocznie uczyniła. Potańcowalim, powygłupialim się, jednak przyszedł moment że piwa zabrakło. Cóż więc - zrzuta drobnych, zbiórka flaszek i wio do baru po zapasy. W tym fartuchu, wraz z kumplami którzy kolejno ubrali się: w drugi fartuch, turban z koszuli, a ten trzeci poszedł jak latino-lover w rozpiętej koszuli i kędziorach markerem domalowanymi. Wjazd do baru i niespodzianka. Starsi solenizantki siedzą i piwkują. Na nasze szczęście są to fajni ludzie i tylko usłyszałem "Mój fartuszek!" i życzenia przyjemnej dalszej zabawy. A na koniec to przyszli z powrotem i jeszcze obaliłem z nimi flaszkę jako "najmilszy kolega na tej imprezie". Takich imprez to życzę sobie i każdemu co sobotę.

by Poop_ek

Miałeś jakiś wyjątkowo ciężki powrót lub przeżycie na imprezie? Obudziłeś się na drugim końcu miasta czy Polski i nie wiedziałeś co się stało? Podeślij to wszystko do mnie klikając w ten linek, a jak będzie wyjątkowo ciekawy ma szansę znaleźć się na głównej!

Znak @ występuje przy nickach niezarejestrowanych użytkowników Joe Monster!

Oglądany: 24289x | Komentarzy: 8 | Okejek: 4 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało