< > wszystkie blogi

A tak...

Potwornie absurdalny blog

A tak...

20 kwietnia 2016
Zastanawiałem się kiedyś jak wielkiego można mieć pecha. A no można. Jak mi się zdaje moje życie jest właśnie skonstruowane z jednego wielkiego pecha. Kiedy się zaczął? Ciekawe czy miałem kiedyś ten moment przełomowy. Wielki dzień, w którym wszystko się zmieniło.
Po głębszym namyśle stwierdzam, że nie mogę się tak ostro osądzać, bo przecież mam ręce nogi oczy. Niektórzy ludzi ich nie mają, ciepią i w ogóle. Jak dla mnie jest to dla nich swojego rodzaju błogosławieństwo. No bo każdy im współczuje, pomaga wspiera. Nikt nie ma ich w głębokiej dupie. Ot przykład. Dzieci chore na raka (białaczkę, raka trzustki, mózgu i inne badziewie). Każdy się nad nimi lituje bo są dziećmi i mogą umrzeć. Wiecie co? Ja też mogę umrzeć! Może nie w takim cierpieniu jak one, ale kto to wie. Jak byłem nastolatkiem to chciałem mieć raka. Wiecie dlaczego? Bo chciałem żeby Anna Dymna zorganizowała dla mnie spotkanie ze Slashem z zespołu Guns n Roses. Heh, jebanego raka. Mam wrażenie, że w dzisiejszym świecie wszystko jest zero- jedynkowe. Jak jesteś chory na 100% to dobrze. Jak jesteś geniuszem na 100% to zajebiście. Jesteś piękny, super! Ja nie jestem , ani super chory, ani super piękny, ani nie jestem geniuszem. W zasadzie czuję się zawieszony w próżni. Pomiędzy gównem, a czysta wodą. Niby znajdzie się milion osób, która mi wytknie, że inni mają gorzej. Znajdą się i tacy, którzy będą się ze mnie śmiali, ze ze mnie ciota i łamaga. Jestem największym szarakiem ze wszystkich szaraków. Od października zeszłego roku zacząłem jeździć na ryby. Ile ich złowiłem? Zero... Poważnie. Łowię metodą spinningową i nic. Byłem na rybach z jakieś 10 razy. Każdy wypad po 8- 10 godzin. I nic. Nawet zabrałem 2 razy moją dziewczynę. Ona złowiła za każdym razem po jednym pstrągu potokowym. Małe pyrtki co prawda, ale tu chodzi o sam fakt. Nawet nie wiem jak zakończyć ten mój ból dupy. Chyba po prostu zakończę go kropką i tyle. Mozę następnym razem powymyślam coś lepszego. WP PS. Tak sobie przypomniałem o pewnym incydencie. Napisałem o nim do Radia Gdańsk. Szanowni Państwo! Po dłuższym zastanowieniu postanowiłem opowiedzieć swoją historię z dnia 9 lipca 2015 r., która wydarzyła się około godziny 14 na Trójmiejskiej Obwodnicy, opowiedzieć szerszemu gronu ku przestrodze. Sytuacja miała miejsce na "ślimaku" łączącym się bezkolizyjnie z Obwodnicą w kierunku Gdyni obok Centrum Handlowego Auchan. Na swojej drodze napotkałem zielonego Volkswagena Passata stojącego na poboczu z włączonymi światłami awaryjnymi oraz pana o ciemnej (powiedziałbym tureckiej karnacji) energicznie wymachującego rękoma. Pan (nazwę go pan1) ubrany był w białą koszulę, spodnie garniturowe w kant oraz półbuty. Machał tak bym się zatrzymał. Pomyślałem sobie, ze może coś się stało. Zepsuty samochód. Problem z wezwaniem lawety. Może nie wie jak jechać. Albo po prostu ktoś potrzebuje pomocy medycznej. Jako harcerz stwierdziłem, ze warto wybadać sytuację. Zatrzymałem się. Pan1 podbiegł do drzwi od strony pasażera. Okno miałem otwarte więc nie musiałem go opuszczać. Pan1 dotarł do drzwi, opar się o nie a następnie zagaił do mnie łamaną angielszczyzną:- Dzień dobry panu. Proszę pana mam taki problem kończy się nam benzyna, a nie wiemy gdzie jest najbliższa stacja benzynowa. Jedziemy już na samych oparach. W dodatku nie mamy jak zapłacić bo moja karta płatnicza uległa jakiemuś uszkodzeniu i nie mogę się nią posługiwać. Czy może nam pan pomóc? Dam wszystko co mam.- W tej chwili pan1 ściągną ze swoich dłoni sygnet i dał mi go mówiąc i zapewniając ze to drogie i w ogóle da mi to pod zastaw jak im zatankuję benzynę. Jak będzie miał możliwość to wyśle mi pieniądze, a ja mu zwrócę biżuterię. Jako harcerz stwierdziłem że ta forma będzie ostatecznością. Wolałem załatwić to w inny sposób, sprawdzenia wszystkich innych możliwości pomocy. Na samym początku zaproponowałem przemieszczenie się w kierunku stacji. Umowa była taka, że jeśli skończy im się benzyna ja ich zaholuje na stację. a jak tam dojedziemy i będzie bankomat to sprawdzimy co z ta kartą. Jak zaproponowałem tak zrobiliśmy. Zajechaliśmy na stację Shell. Oczywiście bankomatu nie było. No to z panem1 uradziliśmy by pojechać do Ikei. Tam na pewno będzie bankomat. Zaprosiłem pana1 do samochodu i ruszyłem do ikei. Ten jeszcze przez otwarte okno zawołał kolegę by ten pojechał za nami. Teraz jak nad tym rozmyślam to to posunięcie było z ich strony głupie. Skoro nie mają pieniędzy na benzynę , a ta się kończy to przecież mogą stanąć na środku Obwodnicy i będą w strasznie złej sytuacji. Na moje nieszczęście nie zwróciłem na to uwagi. W samochodzie zapytałem pana1 skąd i dokąd jadą. On na to że z Turcji do Berlina ( śmieszna sprawa biorąc pod uwagę stereotyp niemieckiej drużyny piłkarskiej :) ). Zajechaliśmy na parking pod Ikeą. Bankomat znajdował się na samym jej końcu więc szliśmy kilka minut. W tym czasie poznałem pana2. Niskiego o ciemniejszej karnacji Turka. Wydawał się strasznie spięty. w ogóle się nie uśmiechał i tylko ponaglał. Gdy dotarliśmy do bankomatu. Panowie 1i 2 sprawdzali kartę, a ja w międzyczasie zacząłem dzwonić do dziewczyny, brata i kolegi w celu szukania wyjścia z tej sytuacji. ...[A byłbym zapomniał! W międzyczasie pan2 powiedział mi że on zgubił portfel i że w ogóle mają pecha.]. W moich myślach pojawiały się pomysły zawiezienia jednego z panów do jakiego miejsca rządowego w którym jakaś państwowa instytucja mogła by im pomóc w odnalezieniu dokumentów lub wyrobieniu nowych ( sam nie wiem czy to w Trójmieście byłoby możliwe ). Na pewno chciałem się o takie miejsce zapytać dziewczyny, brata i kolegi. Niestety nie odbierali ode mnie przez godzinę. Powiedziałem panom 1 i 2. że niestety nie mogę im pomóc w inny sposób. Nawet nie mam pieniędzy (co nie mijało się z prawdą bo jako iż skończyłem własnie studia licencjacki wszystkie oszczędności wydałem na wydrukowanie pracy oraz rekrutację na studia magisterskie). Panowie mi podziękowali i tak po godzinie rozeszliśmy się każdy w swoją stronę. Kiedy wsiadłem do samochodu zauważyłem leżącą na fotelu pasażera wizytówkę na, której widniał napis "Ali Ahmed Manager Import export europa" pod spodem numery telefonów jakiś adres całkowicie bez sensu. Gdy zobaczyłem co to za wizytówka coś mnie tknęło że próbowali mnie oszukać. Sam walczyłem w drodze do domu z myślami czy nie przesadzam. Analizowałem w głowie całą sytuację. Gdy dostałem się do domu od razu zasiadłem do komputera i wklepałem dane widniejące na wizytówce. Moim oczom ukazało się polskie forum z ostrzeżeniami o oszustach! Ząłaczam link do forum (http://www.poloniaberlin.de/forum/topics37/uwaga-na-ahmed-mustafa-import-export-germany-vt25387.htm). Jakiego ja miałem farta to mi się w głowie nie mieści! Chciałem dobrze, a teraz mam kaca moralnego, ze tak łatwo dałem się wrobić. Napisałem ten tekst ku przestrodze. Mam nadzieję, że po małych korektach ortograficznych oraz stylistycznych udostępnicie go Państwo szerszemu gronu słuchaczy Radia Gdańsk, oczywiście ku przestrodze. Jednym z dowodów całego wydarzenia jest wizytówka, którą posiadam. Ale niestety nie mogę tutaj dodać żadnego zdjęcia, ale oczywiście mogę go przesłać na email. Eh sam już nie wiem czy dobre chęci pomocy bezinteresownej w dzisiejszym świecie mają jeszcze jakiś sens? Uważam że dla wielu ludzi bezinteresowna pomoc jest po prostu pretekstem do wykorzystania drugiej osoby na ogromną jej niekorzyść. Sam jako instruktor harcerski w codziennym życiu spotykam się z ludźmi, którzy wielce się dziwią, że ja młody człowiek (zaledwie 23 letni) poświęcam swój czas, a czasem nawet i pieniądze by zrobić coś dobrego dla kogoś i to w dodatku za darmo. Mało kto mi wierzy. Pozdrawiam serdecznie WP
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi