Niedzieli wieczór szadź
i szarość dnia nakłonił,
by zapisać ten znikomy
w znaki wiersz znudzony.
Powieki choć zmęczone,
snem znużone twarze,
może jeszcze okaże,
że iskra się pokaże.
Zabłyśnie w dali światło.
W dali maleńkie okno
w środku leśnej
mrocznej chatki,
jak latarnia oświetla,
morskiej toni skałki.
Oczy się pojawią,
zalśnią barwą jasną,
dostrzec je też można,
własnym skóry drżeniem,
wiatru podmuchem,
usłyszeć też uchem.
Do póki nie trzasną
wrota, które zrosły się
z rdzą do błota.
Gdy powieki zamkniesz
i ponownie stworzysz,
to pojawi się nowy,
świat z przed obrazu,
który opuściłeś
przed chwilą, z nakazu.
By ruszyć swoje cielsko,
już nie tak sielsko.
Niech ten ruch
ci dobrze wróży,
Że możesz ruszyć się
w kolejny dzień życia podróży.
i szarość dnia nakłonił,
by zapisać ten znikomy
w znaki wiersz znudzony.
Powieki choć zmęczone,
snem znużone twarze,
może jeszcze okaże,
że iskra się pokaże.
Zabłyśnie w dali światło.
W dali maleńkie okno
w środku leśnej
mrocznej chatki,
jak latarnia oświetla,
morskiej toni skałki.
Oczy się pojawią,
zalśnią barwą jasną,
dostrzec je też można,
własnym skóry drżeniem,
wiatru podmuchem,
usłyszeć też uchem.
Do póki nie trzasną
wrota, które zrosły się
z rdzą do błota.
Gdy powieki zamkniesz
i ponownie stworzysz,
to pojawi się nowy,
świat z przed obrazu,
który opuściłeś
przed chwilą, z nakazu.
By ruszyć swoje cielsko,
już nie tak sielsko.
Niech ten ruch
ci dobrze wróży,
Że możesz ruszyć się
w kolejny dzień życia podróży.
--
Zapominajka to taki kwiatek, przypominajka to, jak na niego spojrzysz i przypomnisz sobie kolor błękitu... tego czajnika, co go zostawiłeś na gazie, na razie!