GORZÓW. KOT PRZYCZYNĄ ŚMIERCI.
Pewna kobieta bawiąca u krewnych w Gorzowie pogłaskała kota domowego, który zadrapnął ją w rękę. Nie zważała na ranę, która się wkrótce tak pogorszyła, że mimo sprowadzenia lekarza i odstawienia do szpitala, chora zmarła wśród wielkich boleści.
BYTOM. ZA USIŁOWANE MORDERSTWO
odpowiadał robotnik Piotr Dammroth przed sadem wojennym. Dammroth należał do rodzaju robotników «okolicznościowych« i trudnił się przeważnie włamywaniem i kradzieżami. W pobliżu szosy Łagiewnickiej zbił sobie z desek budę, w której od czasu do czasu zamieszkiwał. Niebezpiecznego włamywacza ujęli bytomscy policyanci, którzy zbrodniarza musieli ścigać po dachach kamienic. Dammroth wypalił wówczas 6 strzałów do policyantów, jednakże spudłował, poczem spuści, się kominem do kamienicy i usiłował zbiedz, lecz ujęto go na podwórzu Flaczka. Sad wojenny skazał Dammrotha na 15 lat domu karnego.
OLESNO. ZABÓJSTWO.
W sąsiedniej wsi Wachowice sponiewierał chałupnik Glomb w wieczór wigilijny swoją 84-letnią teściową do tego stopnia, że nieszczęśliwa umarła. Zbrodniarz zadał jej cios śmiertelny widłami od gnoju.
Dziennik Śląski, 03-01-1918
OFIARY SANECZKOWANIA.
Sezon saneczkowy złożył już u stop swoich wiele ofiar z rzędu miłośników tego sympatycznego, lecz równie niebezpiecznego sportu. Niema dnia, aby pogotowie ratunkowe nie zostało zaalarmowane doniesieniem o nowych często poważnych wypadkach. Świeżo ofiarą saneczkowania padli 15-letni uczeń gimnazyalny Włodzimierz Świtasek, który uległ złamaniu lewego podudzia, oraz 18-letnia uczenica Helena Liblik, która odniosło ranę tłuczoną na czole. W obu wypadkach czynne było pogotowie ratunkowe.
SZYNY ZAMIAST DZWONÓW.
Wiele kościołów w kraju zostali z powodu rekwizycyj ogołoconych ze swoich potężnych dzwonów. W wielu miejscowościach używa się więc obecnie starych szyn, które swym donośnym tonem wybijają mieszkańcom godziny.
Ilustrowany Kuryer Codzienny, 03-01-1918
100lattemu.pl