:jaremcio

"W takim razie mam odmienne zdanie od jego żony i dzieci. O co chodzi?"

I nikt ci nie zabrania mieć własnego zdania, ani jego wyrażania. Ale dla całości sytuacji jest ono bez znaczenia.

Masz dzieci- owiń się w folię bąbelkową, od dzisiaj tylko ciepłe kapcie i pomidorowa na obiad i rosół w niedzielę.

:sambojka "bo ci, co się wspinają, muszą być nienaganni etycznie - inaczej im nie pomagamy"
???
Jeśli mówisz o pomocy w finansowaniu wycieczek dla takich ludzi, to i owszem.

Gdzieś tu zaferowałem jakiś wyrok? Chyba naprawdę mam alzheimera, bo w ogóle tego nie zarejestrowałem. Pomóż i wskaż mi proszę!

:klaudi Owszem. Zgadzam się.

Będę się jednak upierał, że uczestnictwo w wyścigach kolarskich i zabawa w rosyjską ruletkę znajdują się na zupełnie odmiennych poziomach rozwagi.

Tu siódma wyprawa na tę konkretną górę przyniosła tragedię. A wypraw w życiu na bank miał więcej, nawet jak by policzyć tylko Himalaje. Jednak w rosyjskiej ruletce szanse są inne...

https://m.sportowefakty.wp.pl/alpinizm/734249/nanga-dream-tomasza-mackiewicza-do-szesciu-razy-sztuka

:herofan z tego, co o Nim poczytałem, to wychodzi obraz człowieka, który był narkomanem, który zamienił heroinę na wspinaczkę.
Ta wyprawa to był Jego złoty strzał.

Po przeczytaniu tych kilkunastu stron zachowam wymowne milczenie.

Jest!

:jaremcio Ty mu ją finansowałeś? Ja? Nic nam do tego. Już się przewinęło zdanie (chyba :nevya tak napisał), że wpłacanie kasy na sierściuchy to głupi pomysł, mimo to nie jeździ po ludziach, którzy to robią - mam podobne zdanie. Analogicznie rzecz ujmując, nie nasz interes, jak ludzie zarządzają swoimi środkami, uczciwie zapracowanymi czy wyżebranymi od sponsorów.

Co do ferowania wyroków, to nie było personalne odniesienie do Ciebie, Twoich słów, ale do całego tego wątku. W takich chwilach cieszę się, że mogę sobie pozwolić na prywatność działań i żadne z Was nie komentuje.

Jak dla mnie ta cała sprawa to jest kwintesencja wolności i korzystania z niej.

Facet dobrowolnie podjął decyzję, że tam pójdzie. Ta Francuzka też. Brak ubezpieczenia - ich wybór.
Jego żona dobrowolnie podjęła decyzję, za kogo za mąż wychodzi. Dzieci, zakładam, też nie z gwałtu.
Ratownicy też tam poszli po dobroci. Liczę na to, że i pilot śmigłowca był ochotnikiem.
Koszty akcji ratowniczej pochodziły z dobrowolnych wpłat.
Można mieć na ten temat różne poglądy i je głosić. Można mieć różne opinie na temat tych poglądów i również je głosić.

Wolność jest piękna.

Dzięki za linka, ale wywiad jak wywiad.
Jak dla mnie to ludzki był, choćby to że się do tego wszystkiego przyznał, do słabych punktów w życiu. Akcja z odwdzięczeniem się internautom kosztem bycia w górach... na plus. Nie bycie pod publiczkę... na plus.

Że każdy z nas jest po części egoistą? Ktoś tego nie wie?

Nie zmienia to mojej oceny człowieka z pasją .
Podobnie jak szanuję ekipę, że nie naraża się by za wszelką cenę po niego iść.

:sambojka Nie finansowałem i nie finansowałbym. Nikomu nie mogę zakazać robienia tego, co nie zmienia faktu że uznaję to za moralnie naganne. Tyle mi wolno.

Z tą rosyjską ruletką nie tyle chodziło mi o porównanie z nią himalaizmu, co raczej pokazanie, że pasja pasji nie równa.

Gdyby on po prostu chodził po Himalajach zimą, to mógłbym tak to traktować jak "niebezpieczną pasję". Nie wiem jak dobrym był himalaistą. Wiem za to, że najlepsi himalaiści na świecie nie zdobyli tej góry zimą aż do 2016r.

Biorąc pod uwagę powyższe myślę, że każda z jego prób była mniej lub bardziej świadomą próbą samobójczą "w imię tego co się kocha". Hobby mniej więcej takie jak skoki z wysokiego mostu do płytkiej rzeki.

:Szamano zastąpił kij z kupą maszyną do rozrzucania obornika?


Wątek o szczycie, a okazał się dnem. W tym pełnym frustratów kraju nigdy nie będzie dobrze.

:jaremcio
No doświadczenie w górach a w rosyjskiej ruletce...
Abstrachując... na milion owiniętych w folię musi być trzystu bez niej.

:klaudi niestety nie: " No rescue team, pilots telling that maximum high for them is 6000, his agonal state when Elisabeth left him. And snowstorm is coming soon.
Those are the cruel facts."

:czary_mary

No niestety. W sumie do przewidzenia to było.

Przeczytał dzisiaj ten komentarz i zgadam się z nim w 100%.
"Ludzi można podzielić na dwa gatunki: Tych, którym nie trzeba tłumaczyć dlaczego chodzi się w góry i tych, którym się tego nie wytłumaczy"
Tyle w temacie

e_vip

e_vip ludzi można też podzielić na odpowiedzialnych i nieodpowiedzialnych.

Swoją drogą ten fragment wywiadu:
[...] Ostatniej zimy podczas zejścia z Nangi wpadłeś w szczelinę na wysokości około 6500 m n.p.m. Miałeś w tej sytuacji bardzo dużo szczęścia.

Wychodząc do góry z Elizą sugerowałem, żebyśmy wzięli 20 metrów jej liny. Widziałem jednak, że szkoda jej było ją ciąć. Tłumaczyła, że może później będziemy potrzebowali jej w całości. Zostawiliśmy ją. To był wielki błąd, który mógł się zakończyć tragedią.[...]

Ja bym takiej osoby nie brała ze sobą nigdy więcej.

Tylko oni dwoje wiedzą co tam się wydarzyło...

e_vip EJ, ale to zdanie to trochę jak nastolatki z YOLO. W sumie to można podpasować do wszystkiego łącznie ze zbieraniem chrustu, cięciem żył i wsadzaniem dziwnych rzeczy w różne otwory ciała :p
Ej dobra, rozejść się

:thurgon i o to chodzi

:thurgon

Słowa Piotra Pustelnika, tak więc wiesz...

e_vip a jak lubię chodzić w góry, ale jestem na tyle ogarnięty aby zadbać maksymalnie o swoje bezpieczeństwo to co?

Mam nie uważać, że popełnił głupoty za które zapłacił najwyższą cenę? Czy nawet wobec takiej tragedii nasz pojebany naród musi się podzielić na dwa obozy i nie dopuszczać do myśli, że ktoś może mieć inne zdanie prócz tych dwóch?

:tomcat_tc

A czym jest w takim wypadku "bezpieczeństwo"?

Zdobyli (podobno) szczyt. Przy schodzeniu, co zwykle jest najtrudniejszą częścią, Czapkinsowi organizm padł - choroba wysokościowa nie wybiera, trafia nawet najsilniejszych. Podjęli zapewne decyzję, by Revol schodziła sama, by się ratować/po ewentualny ratunek. Ratunek nadszedł na tyle, na ile warunki pozwalały.

Jedno życie uratowane, drugie życie stracone. Pyrrusowe zwycięstwo.

gdyby się dało, to za posty powyżej dałabym Ci nawet 1000 okejek

Z tego co niektórzy piszą to wygląda to tak jakby posiadanie dzieci oznaczało koniec życia.

Każde hobby w taki czy inny sposób może się okazać śmiertelne. Nawet totalny brak hobby, który spowoduje, że ojciec umrze na zawał przy próbie wstania z fotela, bo taką miał fatalną kondycję fizyczną. Chciał chodzić po górach, znalazł na to sposób, to to robił, Wy się do tego nie dołożyliście, co Was to tak boli?
Ta pasja nie przemawia do mnie, góry są męczące, ale rozumiem tę silną potrzebę robienia czegoś tylko dla siebie. I piszę to z pozycji dziecka swoich rodziców, którzy mieli [bo już zarzucili takie wyprawy kilka lat temu ze względu na wiek i zdrowie] hopla na punkcie gór. Co prawda oni jeździli tylko w polskie i słowackie oraz czeskie góry, ale za to poświęcali temu od groma czasu. Byli współzałożycielami łódzkiego PTTKa, weekendy spędzałam w towarzystwie takich szaleńców jak oni, bo kiedy nie chodzili po górach, latali po okolicy Łodzi. Na zebraniach PTTK odrabiałam prace domowe, co roku wyjeżdżali na całe tygodnie na "otwarcia sezonu" [omijali w ten sposób moje imieniny], "zamknięcia sezonu" [tu akurat wypadały moje urodziny]. Rodzice próbowali zarazić mnie swoją miłością do gór, ale ja jestem niereformowalna, wolę morze albo jeziora, albo jakikolwiek płaski teren. Więc podsumowując to całe Wasze ględzenie o dzieciach: nie macie racji. Rozumiem ich i szanuję ich wybory. Pewnie, że może się trafić dziecko, które będzie miało inne podejście, ale równie dobrze dzieci mogą się wstydzić rodziców, którzy nie mają żadnej pasji. Albo np. ojca wędkarza
A egoistami jesteśmy wszyscy czy nam się to podoba czy nie.

:miss_cappuccino

I właśnie dlatego słowa Pustelnika są takie trafne

"Kiedyś ktoś mnie zapytał: "Dlaczego chodzisz po górach?". Odpowiedziałem, że ludzi można podzielić na dwa rodzaje:

a) na tych, którym tej pasji nie trzeba tłumaczyć

b) na tych, którym się jej nie wytłumaczy"

Co już wcześniej e_vip zacytował.

:miss_cappuccino

Cóż, ja tam widzę subtelną różnicę. Gdyby mój ojciec jeździł raz w miesiącu na parę godzin na ryby to jest to hobby.

Serio jakby zostawiał moją matkę na pół roku z trójką dzieci, a my byśmy zastanawiali się czy w ogóle wróci, to to jest to samo?

Widocznie mam wypaczone pojęcie odpowiedzialności i egoizmu

A rozumiem, że jak ktoś chodzi na strzelnicę to jest równy facetowi, który jedzie na misję do Afganistanu?

Ja nie wiem, może jestem jakaś dziwna, ale dla mnie jest co najmniej maleńka różnica między "chodzeniem po górach" a wpi*rdalaniem się w samobójczą misję - nieprzygotowanym, w morderczych warunkach, na szczyt, na który już się nie udało komuś wejść 6 razy.

Ale ja to truskawki z cukrem...

:miss_cappuccino zgadzam się z przedmówcami, więc od siebie tylko dopiszę: Twoi rodzice wiedzieli kiedy przestać.

Poza tym można być małym egoistą, średnim egoistą, dużym egoistą, super egoistą i wyjadę-realizować-swoją-pasję-choć-nie-stać-mnie-na-wychowanie-dzieci egoistą.