Motto:na uj nam zimowy himalaizm?

W sensie: a niech się może i wspinają, ale po co ta cała medialna klaka, po co programy wspierania, wreszcie po sypać pieniędzmi i narażać życie choćby pilotów śmigłowca? Skąd się wziął pomysł by tych ludzi uważać za jakieś szlachetne, romantyczne jednostki? Ludzi, którzy pchają się w te góry często nie dbając o rodziny? Wreszcie: załóżmy że zdobędą zimą wszystkie ośmiotysięczniki, to co wtedy? Zdobyć ośmiotysięczniki zimą z dodatkowym ciężarkiem na nodze? To już więcej sensu widzę w laskach pchających się w Tatry na szpilkach.
W Polsce jest wielu ludzi którzy zasługują na szacunek większy od himalaistów, bo ryzykują życie w imię wyższego celu: strażacy, ratownicy górniczy, żołnierze. Im należą się podziw, klaka w mediach i środki, nie brodaczom którzy potem rwą laski w schroniskach na odmrożenia.

:thurgon wiesz jak ciężko ściągnąć kogoś z orbuty jak tam utknie? Może usiądźmy w fotelu i włączmy M jak Miłość, maść na odleżyny dużo nie kosztuje, może nam nikt nie wypomni


Generalnie wiem o co Ci chodzi, choć absolutnie się z tym nie zgadzam. Przełamywanie barier i osiąganie rzeczy z pozoru nieosiągalnych jest tym, co pcha cywilizację do przodu. Podziwiam ludzi, którzy mają tyle hartu ducha i siły psychicznej aby to robić. Jeśli zaczniemy nakładać ograniczenia i określać co jest skrajnie nieodpowiedzialne a co tylko trochę, to skończy się tym, że za darmo pomoc uzykamy w razie kataru. Jeśli udowodnimy, że chodzimy w czapce.

:fiol78 , nie tylko laski, podobno servina jeden himalaista namówił na ogrzanie odmrożonego prącia. A że w środku najcieplej...

Z całym szacunkiem, ale dla mnie takie zabawy w himalaizm przypominają konkursy, kto wypije więcej wódki albo kto szybciej obali litra.
Jedno i drugie wymaga ogromnego wysiłku, treningu i jest raczej niebezpieczne.

:gogosiek O ile wysyłanie ludzi na orbitę jak najbardziej popycha do przodu cywilizację, o tyle zdobywanie ośmiotysięczników zimą i na szczudłach nie, choć byłoby to przełamywanie jakiejś tam granicy.

:nevya właśnie coś mi tu nie pasowało. Myślałem że to Ty wtedy do mnie podbijales z tym mikro kikutem, a to himalaista sobie odmroził i mu się skurczył

Wąchaj pałę kajdaniarzu.

Gogosiek, ale niech oni sobie pokonują co chcą, ale o ile wiem robią to na własną odpowiedzialność.

Jak staruszka idzie o chlebie i wodzie do Częstochowy na kolanach to jest "nawiedzona i pozbawiona wyobraźni", a chłop jak włazi na górę to pokonuje trudności i pokazuje hart ducha

Trochę to wybiórcze. Zgadzam się z fiołem.

:gogosiek choroba jest sprawą losową, nawet u osób obciążonych, podobnie wypadek. Przelot do Pakistanu i wejście na wysokość 8000 metrów raczej nie stało się przypadkowo.
Dla mnie ta sytuacja, oczywiście w innej skali, jest porównywalna z zagubionymi turystami nad Morskim Okiem. Dlaczego z jednych się śmiejemy, a Jego mamy gloryfikować?

Paliłem paczkę papierosów dziennie i przypadkiem nabawiłem się raka płuc?

:fiol78 samozaparcie popycha do przodu cywilizację. A wysyłanie ludzi w kosmos przy obecnej technologii to taka sama strata czasu jak zdobywanie szczytów


I żeby było jasne, bo jak mi się fiołek wcisnął, to moja wypowiedź ma trochę inny wydźwięk. Absolutnie nie popieram finansowania takich wypraw, bo jak już było tu napisane, jest to hobby. Najzwyczajniej w świecie nie uważam, że mogę komuś zakazywać coś robić i bardzo daleka jestem od podejścia "sam wlazł, niech zdycha, bo pomoc jest kosztowna".

:thurgon ciekawa interpretacja, dopisałeś sobie co chciałeś Absolutnie nie odmawiam pomocy również nawiedzonym staruszkom

:servin nie każdy rak płuca związany jest z paleniem, nie każdy palacz umiera na raka.

:lordkaftan i nie każdy gościu co wchodzi na górę wymaga akcji ratunkowej. Przeciwnie, mogę się założyć, że procentowo himalaiści wypadają lepiej.

Edyta: to co fejk napisał

Palacze i alkoholicy płacą akcyzę. Ktoś wie ile idzie na leczenie?

Poza tym rządy w Europie przyglądają się podatkowi od cukru, więc i grubasom się dostanie

mam nadzieję, że dadzą radę ściągnąć go stamtąd żywego

Bardzo fajny człowiek. Jak ktoś nie oglądał to polecam filmik z jego pierwszej albo drugiej wyprawy na tę górę.

https://vimeo.com/61605920

Gogosiek, ale ja w pełni popieram to tam, gdzie rzeczywiście jest to coś nowego i odkrywczego. Kosmonauci nie lecą w kosmos w ramach hobby tylko w ramach poszerzania wiedzy o wszechświecie i prowadzenia badań. Z tychże badań wyniknie to, czy będziemy w stanie kiedyś stać się cywilizacją kosmiczną, czy też wymrzemy - jak pierdolnie nam kamyk z nieba.

To samo w przypadku odkrywców nieznanych części globu, czy mówimy o archeologach, czy o wyprawach na dno rowu mariańskiego. W obu wypadkach, albo poszerzamy nasz dorobek kulturowy, albo prowadzimy badania, które mogą nas zaprowadzić na nowe tory nauki (chociażby medycyny w przypadku organizmów żyjących w ekstremalnych warunkach).

Mamy misje w najbardziej niedostępnych rejonach świata, gdzie naukowcy siedzą zamknięci pod kopułami, dostając jednocześnie jebnięcia we własną kopułę. Po parę miesięcy w skrajnych mrozach i ciemnościach dookoła, odcięci od świata.

No, i ja to rozumiem. I dlatego takich akcji absolutnie nie mogę porównać do:

"O jaka zajebista góra, ciekawe czy uda mi się wejść do góry i wrócić żywym"

:gogosiek 20% zgonów związanych jest z paleniem papierosów-wszystkich, nie tylko spowodowanych nowotworami.
Dla porównania: 10% himalaistów, którzy wspinają się powyżej 6000 metrów, umiera z tego powodu.
Dlaczego palaczy potępiamy, stosujemy zakazy, a himalaistów gloryfikujemy?

:Fiol78 "załóżmy że zdobędą zimą wszystkie ośmiotysięczniki, to co wtedy?Zdobyć ośmiotysięczniki zimą z dodatkowym ciężarkiem na nodze?"

No mniej więcej tak jak piszesz. Słuchałem kiedyś jednym uchem wywiadu z jakimś himalaistą i zdaje się mówił, że jak już zdobędę wszystkie szczyty zimą, to będą zdobywać ściany, czyli góra ta sama, ale trudniejsze podejście.
Potem pewnie zaczną wchodzić tyłem, ze związanymi rękoma, ale o tym nie mówił.

:thurgon ech, widzę, że się nie dogadamy. Powiedz mi gdzie mamy wyznaczyć granicę bezpiecznego hobby w ramach którego społeczeństwo ma opłacać leczenie? W którym momencie decydujemy, że coś się stało z głupoty i normalnie nie powinno się dziać, więc nie leczymy?



Poza tym strasznie się demonizuje to chodzenie po górach. Ktoś ma dane raz na ile razy wejście kończy się akcją ratunkową? Bo ja słyszę o takiej akcji raz na rok, dwa a nawet taka leniwa buła jak ja ma wśród znajomych 4 osoby, które wspinały się na Mount Everest (jakieś tam chyba dolne partie, ale jednak). I co? Raz na ruski rok ściągamy gościa i reszta już nie może liczyć na pomoc, bo części społeczeństwa nie podoba się, że chodzą po gorach?

:lordkaftan może po prostu himalaiści tak nie śmierdzą, jak palacze?

:lordkaftan nie trzeba nikogo gloryfikować, według mnie ludzkim odruchem jest nie życzenie im śmierci i to mi w zupełności wystarczy. Z drugiej strony uważam też, że jeśli ktoś chce sobie palić to niech pali, nic mi do tego.

Sprawdźmy jeszcze ilu jest palaczy wśród himalaistów i którzy- palący czy nie- są częściej ratowani

:i_drink_and_i_know_things jesteś pewien, że nie śmierdzą? Jak ktoś 2 tygodnie łazi po górach i nie ma jak się umyć, bo wszędzie jest śnieg, to na pewno śmierdzi

:thurgon nie upraszczaj tego do "O jaka zajebista góra..." To jest sport, tylko, że w ekstremalnym wydaniu. I tutaj masz kwestię normalnej rywalizacji sportowej. Poza tym Czapkins nie był nigdy członkiem "polskiego himalaizmu", więc wszystkie swoje wyprawy finansował z własnych środków, czasami wspierając się jakimiś zbiórkami w sieci. Żeby wejść na taką górę zimą trzeba zebrać kupę kasy, a do tego zadbać o przygotowanie fizyczne i wydolnościowe. Do tego ludzie przygotowują się latami, a na miejscu może okazać się, że i tak zdrowie albo warunki nie pozwalają.

Poza tym z tego co słyszałem zbiórka na akcję ratowniczą finansowania jest przez rodzinę i jego znajomych, osoby chętne pomóc. Rząd polski wydał jedynie gwarancję zabezpieczającą (przynajmniej z tego co wiemy z aktualnych informacji). Akcja ratunkowa będzie realizowana przez innych himalaistów, którzy też narażają swoje życie, tylko że w innej wyprawie.

:gogosiek

Hmm, ja bym uznał "Miejsca i aktywności, które są gwarantowane w ramach możliwego do wykupienia ubezpieczenia i zdolności służb ratowniczych do podjęcia akcji"

Skaczesz ze spadochronu? Spoko. Płyniesz przez środek Pacyfiku - okej, o ile jesteś w stanie wykupić ubezpieczenie. Jeżeli nikt nie podejmuje się, że będzie Cię szukał 3 tysiące kilometrów od najbliższego brzegu - to już twój problem i twoje ryzyko.

Mike - Ale co to zmienia? To dalej jest kwestia własnych upodobań i robienia czegoś dla siebie i własnego widzimisię. Chodzi mi tylko o to, że to nie jest ku dobru ludzkości. Lewandowski też piłki dla dobra wszechświata przecież nie kopie

A jak jest z grotołazami? Jak któryś utknie, to ratujemy, czy nie? No bo w końcu jak można włazić samemu w taką dziurę i po co? Głupie hobby

:gogosiek pieniądze przeznaczone na tę wyprawę i ratowanie tego człowieka mogły zostać wykorzystane w lepszy sposób - także na pomoc innym potrzebującym, choćby ofiarom wypadków drogowych. Budżet nie jest bez dna.

:gogosiek Ale nikt nie pisze (no dobra, może ktoś pisze) żeby ich nie ratować, chodzi o to żeby nie wspierać materialnie i medialnie każdego poyeba, który na przykład pływa na pełnych rekinów wodach ze szprotką w tyłku, bo ma taka pasję i hobby i sport uprawia. Owszem: wyłowić go, a potem kaftanik, terapia i więcej nie sponsorujemy mu wycieczek i nie piszemy o nim jaki on jest och maj gad dzielny.

:gogosiek

Akurat pod ziemią jest jeszcze mnóstwo do odkrycia, to praktycznie ostatni "fragment" ziemi, któremu szczęśliwy zdobywca może nadać imię.