:skijlen teraz rozumiem dlaczego tak wqurwiają Cię ludzie realizujący swoje nieco większe marzenia

:skijlen przeżyj dobrze dzień i wrzuć porcję śmiesznych rzeczy na KM nic więcej od Ciebie nie wymagamy

:skijlen
A himalaista czyta i myśli "Chory pojeb".

:skijlen Każdy ma swoje Himalaje - dla ciebie to 10 godzin na budowie, memy na JM i koty. Bywa.

:czary_mary no to już wiesz.

e_vip nie chce mi się.

tak.

:arekburgistan idź i zobacz czy nie ma cię za drzwiami.

:arekburgistan ja tam myślę, że bycie :skijlenem jest o wiele trudniejsze, niż bycie byłym ćpunem-himalaistą, bez obrazy. Poza tym, :skijlen ma rację: trzeba się cieszyć z małych rzeczy

:sambojka , ja rozumiem, że się z nim nie zgadzasz, ale żeby od razu po męskości jechać...

:sambojka czasami faktycznie jest strasznie przesrane Ale poza tym raczej się ze sobą zgadzam

Ej, ale z tymi dzieciakami to chyba trochę galopujecie. Jak wy to widzicie, tak serio pytam?

Wyobrażam sobie, że dorastam w rodzinie bez ojca, bo ten zginął jak miałem te kilka lat. I co każdego dnia bym mówił "Mamo, mamo! Jaki jestem dumny, że ojca z nami nie ma! Zginał w słusznej i romantycznej sprawie dla idei!"

Poważnie wolelibyście mieć martwego ojca, gdzieś tam w lodowcu niż żywego przy stole?

I wy się tak często nabijacie z tych, co to chcą dumą i honorem rodziny wyżywić

:thurgon po...by. Wszędzie chore po...y widzę

:thurgon czasami z martwego w lodowcu jest większy pożyczek niż żywego przy stole. Tym bardziej, że ten żywy jak się napije może Ci jeszcze przypierdzielić.
To, że ojciec będzie w domu nic nie znaczy, bo może w ogóle nie brać odpowiedzialność za dzieci i to zarówno w przypadku himalaisty jak i pracownika biurowego. A strata rodzica jest zawsze trudna dla dziecka. Natomiast nie ma znaczenia czy zginął na zawał czy spadł z góry. Po prostu nie żyje.

Popatrz na przykład Schumachera. Koleś całe życie ryzykował na torze, a stał się warzywem na zwykłym stoku narciarskim. Myślisz, że jakby miał dzieci to dla nich miałoby to znaczenie w jakich okolicznościach tata "zachorował"?

Trzy dni szukałem tego artykułu, w końcu się udało:

https://wyborcza.pl/magazyn/1,124059,16475026,Gladiatorzy_i_harcerze.html

Tutaj fragment:
"Zadaniem sportu powinno być doskonalenie duszy i ciała, a w himalaizmie nie ma ani jednego, ani drugiego. To walka o pieniądze, które zależą od oceny mediów, więc na ich potrzeby wspinacze mają rozmaite legendy o wspaniałym etosie, partnerstwie, braterstwie liny i tym wszystkim, co wyprawiają w górach. A tak naprawdę himalaizm stał się karykaturą poważnych osiągnięć, a w książce "Długi film o miłości. Powrót na Broad Peak" panu jako autorowi przypadła rola Andersena, który mówi, że król jest nagi. Bo oni próbują nas hipnotyzować, czarować mitem podboju kosmosu na Ziemi, tak jak od zawsze czarują siebie nawzajem, i tacy zahipnotyzowani chodzą w góry, a jak schodzą w dół, to nie podoba im się ten świat."

Polecam całość.

:skijlen Teraz będziesz bojowników od pojebów wyzywał? Jak widać moderacja nie ma na ciebie żadnego wpływu.

e_vip

Schumacher ryzykował, jasne. Ale to bym jego sposób na życie. Dostawał za to pieniądze a nie zadłużał siebie i swoich najbliższych. Ot, delikatna różnica. Miał wypadek w sytuacji zupełnie nie związanej z wykonywanym zawodem. A to może się zdarzyć każdemu.

:arekburgistan widzisz chłopczyku, ja nie wyzywam bojowników. Wyzywam ludzi bez wyobraźni. Powtórzę: wyjdź.

:tilliatillia
Czyli kasa najważniejsza
Jak masz kasę to ok, jak nie to #foliabąbelkowa.

:skijlen Znowu odwracasz kota ogonem. Nawet tworząc kontrargument stosujesz przytyk i kolejny raz starasz się pokazać twoje terytorium, kiedy do ciebie dojdzie, że to tak nie działa? Zapędziłeś się w tym temacie już tyle razy, że żadne racjonalne argumenty do ciebie nie docierają. Wpadłeś w ruchome piaski i zamiast sobie pomóc brniesz na dno coraz mocniej. Gdzie tu logika?

:LordKaftan tego artykułu nie można uznać za wartościowy. Prezentuje punkt widzenia niezgodny z oczekiwaniami stada. W dodatku jest to opinia jakiegoś jajogłowego, profesora od filozofii - co on tam wie, był kiedyś na Nanga Parbat?

"Pierwszy zdobywca Everestu sir Edmund Hillary skrytykował decyzję niepodjęcia próby sprowadzenia Sharpa na dół, mówiąc że zostawianie innego wspinacza na pewną śmierć, jak również pożądanie zdobycia szczytu za wszelką cenę są nie do zaakceptowania[3][5]."

Potencjalnie można było zaangażować helikopter innego typu, który może wzbić się na wysokość ponad 7000 m, żeby zminimalizować narażenie życia ratujących i przynajmniej spróbować uratować TM. Kasy by wystarczyło.

:arekburgistan nie doszukuj się logiki. Uwierz, że ja naprawdę tak myślę. Poza tym masz przeintelektualizowane (nie wiem jak to się pisze) wypowiedzi jak na mój malutki mózg. Musiałem dwa razy przeczytać żeby zrozumieć. Uwierz, że to nie jest komplement.

:ami56 Dzisiaj był ,wywiad z Bieleckim na TVN24, polecam się zapoznać. Z tego co powiedział to wyprawa po TM mogłaby skończyć się ich śmiercią, po drugie musieli zejść z ER, po trzecie stan TM był tak kiepski, że i tak nie dali by rady go zdjąć z tej góry, gdyż nie mógł chodzić, manipulować rękoma i nie widział. Brutalne ale racjonalne podejście.

:lordkaftan

Z całym szacunkiem do pana filozofa, ale wiarygodność tego mudzina jako reportera/dziennikarza z wyborczej jest zerowa (szczególnie, gdy zna się jego ściemy, jakie wypisywał w swojej książce dotyczącej wyprawy po ciała Berbeki i Kowalskiego), co przekłada się na mierną jakość całego wywiadu.

:skijlen Widzisz...powinieneś się również dwa razy zastanowić zanim coś głupiego napiszesz. Wtedy zachowałbyś resztki swojej godności.

e_vip Kurde. Słuchaj wchodzi Empa i stwierdza, że dzieci będą dumne - dla Ciebie to nie jest absurd? Bo ja jebłem srogo.

To nie lepiej mieć żywego ojca, który wyszedł z nałogu?

Dzieci nie rozumieją. Nie i tyle. Potem trzeba im to tłumaczyć. Urwał. Ciężko jest wytłumaczyć dzieciakowi policjanta, strażaka, żołnierza. Dzieci mają żal, co jest zrozumiałe.

I ma to znaczenie. Dla mnie by miało. Inaczej bym myślał o osobie, która zginęła na służbie, w wypadku czy na zawał, a inaczej o kimś, kto zostawił mnie na własne życzenie. Serio uważasz, że to jest to samo?

I twoim zdaniem ojciec - pijak, który spieprzył do Maroko i zostawił rodzinę również byłby w tym samym worku u dzieciaka, niż gdyby był policjantem zastrzelonym na służbie?

Wycofuję się z tej dyskusji, bo zaraz zacznę przytaczać historie zbyt osobiste, a tego sobie obiecałem w internetach nie robić. Możemy podjąć wątek przy piwie

:klaudi biorąc pod uwagę Twoje wcześniejsze wpisy to nie jesteś w tej materii obiektywny.

:klaudi a czemu go oceniasz? Jeszcze przed chwilą odbierałeś możliwość oceny innym

:arekburgistan gdzie ty żyjesz chłopczyku? Podniecasz się debilem, który zdechł na zwyżce, a nie dociera do ciebie, że ja od początku o czym innym. I tutaj nie chodzi o proste: 'dlaczego?' Bo być może ten człowiek chciał doprowadzić pulę genetyczną do normalności zabijając siebie. Kogo to obchodzi? Pytanie moje od początku brzmi: dlaczego służby nie zatrzymały go wcześniej i nie zakuły w kaftan?

:thurgon to oba zwei jesteśmy - przekonanych nie przekonasz

Dobranoc.

:thurgon to jak będziesz następnym razem w Krakowie to dawaj znać
a tak tylko szybko odpowiadając na Twoje pytania.
Tekst Empy durny. Racja, dzieciom nie wytłumaczysz. Człowiek zginął w wypadku, bo do tego trzeba to zaliczyć, a nie popełnił samobójstwo. Może dzieci zrozumieją, na pewno mogą mieć żal. Nie uważam, że pijak=policjant, ale ktoś kto zostawił dziecko jest "lepszy" niż psychopata, który się nad nim znęca.

:skijlen Niczym się nie podniecam. Dziwię się, że nie posiadasz żadnej empatii dla istoty ludzkiej. Stosujesz zamienniki typu "debil" dodatkowo używając zwrotu "zdechł" zamiast umarł. Jak to jest, że obecnie ludzie więcej emocji przywiązują do bezdomnego kota, niż do drugiego człowieka w potrzebie. Nie znasz tego gościa, a już na starcie postanowiłeś go ocenić, zbesztać i życzyć mu śmierci, bo masz po prostu inny punkt widzenia. Uważasz, że to jest normalne?