Ale jak walecznie umarł! Jak bohatersko? Wikipedia podaje, że był dwukrotnie żonaty i ma, miał, czwórkę dzieci. Więc, jaka piękna śmierć wynikła z przerostu ego i ambicji...

https://sport.tvn24.pl/inne,132/siostra-tomasza-mackiewicza-odpuscmy-nie-oceniajmy-podziekujmy,810113.html

To prawda, że nie miał przy sobie lokalizatora gps, a jedyny telefon satelitarny się Francuzce rozładował na tyle wcześnie, że nie byli w stanie skontaktować się z grupami ratowniczymi na czas?

Widzę, że czujesz z tego satysfakcję. Od razu dzień lepszy jak można poujeżdzać po kimś bezkarnie, prawda ?

:kurzastopa skończ pierdolić! Po kim ja bezkarnie ujeżdżam? Ratownicy zrobili, co mogli. A wychodzi na to, że Mackiewicz był za słabo przygotowany do wyprawy, przeliczył się kolejny raz. Znowu okazało się to dla niego za trudne. Tym razem zapłacił za to definitywnie. Żal tylko jego najbliższych.

:hubbabubba Uuu, ładnie się nam tu Pan ze swoją kulturą przedstawia .

Jeżeli tak nie jest, to wybacz, ale tytuł wątku jak i opis odczytałem jako pogardę i właśnie satysfakcję: "źle przygotowany, a to debil, jak jo bym tam był...".

:kurzastopa nie czepiaj się mojej kultury, a sam zastanów się nad swoim bardzo szybkim wyciąganiu zbyt daleko posuniętych wniosków. Uuuu właśnie...

:hubbabubba Zdecydowanie będę do wieczora o tym myślał! Cheers!

.

Wybrali taką a nie inną metodę wspinania tym razem. Mogło się udać a nie musiało.
A "jaka piękna śmierć wynikła z przerostu ego i ambicji..." to nie ujeżdżanie tematu?

Żeś się obudził

Same shit different day

:hubbabubba rozumiem, szanuję. Za chwilę tutaj wpadną charty moralności i pitbulle empatii i zaczną popierdywać

Wołowinka chyba się udała i tak opóźniła zapłon

inb4 pięć stron gówna.

historia zdobywania tej góry, historia tego konkretnego człowieka, obrana metoda wspinaczki, to że nie zabrali ze sobą butli z tlenem... Wszystko to stawiało ten atak w pozycji niemożliwe/niewykonalne. Uratowana Francuzka stwierdziła, że Mackiewicz dostał ślepoty śnieżnej, na wskutek braku tlenu ma obrzęk płuc i mózgu (tak donosiły serwisy informacyjne). Ergo - zostawił żonę i w sumie czwórkę dzieci.

Wytłumaczy mi ktoś, po co zakładać drugi temat do bicia tej samej piany?

Miał gość pasję i przypłacił życiem. Jak ktoś chce tak ryzykować niech ryzykuje. Byle innych nie narażał.
Ja nie rozumiem tego włażenia za wszelką ceną na jakąś górę w chujową pogodę. Tak samo jak łażenia po wysokich konstrukcjach bez zabezpieczenia. No po co to??
Natomiast uważam, że spłodzenie dzieci zobowiązuje do jakiejś odpowiedzialności za nie, i kurwa takich rzeczy się wtedy nie robi.

Kolejny kurwa moralista, który wie lepiej, jak kto ma żyć
Edit: to do autora, gdyby były wątpliwości

:hubbabubba odpuść sobie...

:jaremcio Oczekujesz niemożliwego, tak jak tłumaczenie przeróżnych pasji.

Ten gość, którego płaszczka zabiła mi się przypomniał. I tysiące innych.

:kashpir przeczytaj sobie bardzo powoli i uważnie ostatni akapit tego, co :piesu napisał. Powoli i wyraźnie, bo widzę, że słabo u ciebie ze zrozumieniem.

Szampana już otworzyłeś? Jak otworzysz, to podeślij linka, bo chyba lubisz

Ja mam w sumie inne pytanie, istnieje coś takiego jak kara za nieudzielenie pomocy.
Skoro współtowarzyszka go tam zostawiła bez udzielenia mu pomocy i zostawienia możliwości kontaktu radiowego i sama zeszła niżej to nie powinna być sądzona za umyślnie nieudzielenie pomocy i spowodowanie śmierci?

Analogicznie zostawienie rannego w lesie i zabranie jedynej działającej komórki i pójście samemu w stronę drogi by wzywać pomoc a potem nie poprowadzenie ratowników do miejsca pozostawienia towarzysza a ten by umarł bo zbyt długo go szukali, to na pewno prokurator by siedział na tą sprawą.

:maciek_cherokee Nie no, masz rację. Najlepiej w ogóle jakby tam z nim została i zamarzła.

:maciek_cherokee
Niech prokurator jedzie na wizję lokalną.

Ziobro do Pakistanu

:maciek_cherokee

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że to była ich wspólna decyzja. Na zasadzie "ja nie dam już rady, idź - ratuj się".

Ekstremalna pogoda, fizyczne i psychiczne możliwości, podejmowanie decyzji w arcytrudnych warunkach - składając to w całości, została podjęta jedyna słuszna decyzja na daną chwilę.

:maciek_cherokee Jak się z Tobą zazwyczaj zgadzam, tak teraz nie masz racji całkowicie.

Tak, masz obowiązek udzielenia pomocy, ale nigdy kosztem własnego zdrowia i życia.

Powtórzę jeszcze raz, nie oceniam jako człowieka nie oceniam śmierci, bo to zawsze przykra sprawa.
No ale dla mnie to śmierć na własne życzenie. Nie wykończyła go heroina, zrobiły to Himalaje. Skłonność do autodestrukcji ma wiele twarzy. Obojętnie, czy jest to zapierdzielanie 200 na godzinę przez wąskie i kręte drogi, narkotyki czy sporty ekstremalne.

Nie mniej szkoda człowieka, jak każdego...

:jabba_the_hutt powinna go ściągnąć na dół ze sobą.

Dla mnie to by było jak tłumaczenie, nie pomogłem gościowi bo padał deszcz i nie chciałem się przeziębić wysiadając z samochodu.
Skoro łazili po górach na tych wysokościach, więc mają odpowiednią siłę i wytrzymałość to można taką analogię założyć.

Jak dla mnie ona podpada pod paragraf o nieumyślnym spowodowaniu śmierci bądź współudział w samobójstwie, bo tym dla mnie jest łażenie zimą na taką gorę tylko we dwoje, wyrafinowaną próbą samobójczą.
Niczym się dla mnie nie różnią od tych co skaczą bez zabezpieczeń po dachach wieżowców i czasem spadają.

:maciek_cherokee W górach, na tej wysokości i przy takiej pogodzie, na przeziębieniu by się nie skończyło, więc to nie jest trafione porównanie. Samochód w deszczu i góry nocą, to jednak zupełnie inny poziom ryzyka.

:maciek_cherokee Jasne, na saneczkach sobie powinni zjechać na dół