Taka anegdota- kumpel robił zakład w Hajnówce, no i dostał więźniów do pomocy i nauki obsługi sprzętu (kotły czy co tam). Pewnego dnia wpada dyrektor zakładu i patrzy jakiego więźnia szkoli, po czym zaczyna opierdalać klawiszy "na uj tego daliście, on wychodzi za 2 lata, dawać tu kogoś kto ma jeszcze co najmniej 20
".