Na pustyni w Arizonie można się natknąć na taką bramę.
Co tam jest ? Wydaję się, że nuda - jakaś baza, radarki, antenki, autka i takie tam...
Sedno kryje się pod ziemią. To miejsce to podziemny silos rakietowy - wyrzutnia startowa międzykontynentalnego pocisku balistycznego Titan II. Ta już na emeryturze.
Obraz pokazuje co i jak - ciarki po plecach przechodzą.
Idziemy. Do wnętrza prowadzi klatka schodowa.
Dalej są takie drzwi. Tak właściwie to jest dwoje takich drzwi. Odporne ponoć na atak atomowy, ale zapewne druga strona myślała tak samo - że to ich drzwi są odporne.
Drzwi ważą 2800 kg, ale można je ruszyć jednym paluszkiem - żona ruszyła i dostała stosowny bilecik
Jak wspomniałem, drzwi było dwoje, coś na kształt śluzy. Procedura ich przejścia była bardzo skomplikowana. Nigdy nie były otwarte jednocześnie, przed każdym otwarciem zamykanie poprzednich, dzwonienie, udowadnianie, że faktycznie ma się prawo wejść.
Punkt dowodzenia. Pełniło tutaj służbę dwoje ludzi, druga dwójka była w pomieszczeniu mieszkalnym znajdującym się nad tym punktem. Na jednej zmianie przebywało w tej bazie, pod ziemią, czterech ludzi. Dwoje zawsze czekało na sygnał.
Całe to miejsce "wisi" na takich sprężynach. Obrona m.in. przed trzęsieniem ziemi.
Gdyby przyszedł rozkaz - po pierwsze mieli potwierdzić tożsamość wysyłającego, odkodować, i ... wykonać.
Guzik atomowy to mit. Do odpalenia rakiety służyły (zapewne dzisiaj też tak jest) dwa kluczyki. Na tyle daleko od siebie, że nie mogła ich jednocześnie przekręcić jedna osoba.
Obok drugiego klucza są przyciski wyboru celu - po lewej. Napisane tylko target 1, 2 lub 3. Nikt nie wiedział, co jest celem. Mogły to być radzieckie instalacje wojskowe, lub Moskwa, lub... Warszawa.
Po przekręceniu kluczy nie było zmiłowania. Nie można było tego cofnąć. Po kilkunastu minutach - potrzebnych na zatankowanie - rakieta nieodwołalnie startowała. Do 30 minut po starcie miała trafić w cel. Załoga przez tydzień po ataku miała nie wychylać nosa na powierzchnię. Po tygodniu, jeśli nie było żadnych sygnałow "z góry", mieli wyjść, lub... popełnić samobójstwo. Jak kto chciał. To było oficjalna instrukcja, i sluzbowy pistolet.
https://www.youtube.com/watch?v=xO-CE6SW7eo
Korytarzem idziemy do rakiety.
Korytarz też resorowany.
Dochodzimy do silosu.
Jest. Straszy, chociaż zęby wyrwane.
Same rakiety Titan były też używane do cywilnych celów. Wynosiły np. załogowe statki Gemini na orbitę.
Jednak ta miała na czubku coś takiego. To się nazywa RV. I nie jest to recreation vehicle, znaczy kampers... to reentry vehicle. Po opuszczeniu atmosfery ten pojazd zapewniał nomen omen bezpieczny powrót ładunkowi.
Ładunek to coś takiego. Bomba termojądrowa o mocy 9 megaton. Bomba waży 4 tony, jej eksplozja powoduje m.in. kulę ognia o średnicy 5 km, w promieniu 14 km nie zostaje kamień na kamieniu. Bomby te również przeszły na emeryturę. Obecnie rozważa się możliwość ich użycia w ochronie Ziemi przed niebezpiecznymi dla nas asteroidami.
Takich stanowisk startowych rakiet Titan II było 63. Zostały zlikwidowane do 1987. Tylko to jedno sie ostało, przekwalifikowane na muzeum. Jeśli to wszystko powyżej to już zabytki, to jak musi się przedstawiać współczesna taka broń :/
I to retoryczne pytanie kończy dzisiejsze fotki.
Co tam jest ? Wydaję się, że nuda - jakaś baza, radarki, antenki, autka i takie tam...
Sedno kryje się pod ziemią. To miejsce to podziemny silos rakietowy - wyrzutnia startowa międzykontynentalnego pocisku balistycznego Titan II. Ta już na emeryturze.
Obraz pokazuje co i jak - ciarki po plecach przechodzą.
Idziemy. Do wnętrza prowadzi klatka schodowa.
Dalej są takie drzwi. Tak właściwie to jest dwoje takich drzwi. Odporne ponoć na atak atomowy, ale zapewne druga strona myślała tak samo - że to ich drzwi są odporne.
Drzwi ważą 2800 kg, ale można je ruszyć jednym paluszkiem - żona ruszyła i dostała stosowny bilecik
Jak wspomniałem, drzwi było dwoje, coś na kształt śluzy. Procedura ich przejścia była bardzo skomplikowana. Nigdy nie były otwarte jednocześnie, przed każdym otwarciem zamykanie poprzednich, dzwonienie, udowadnianie, że faktycznie ma się prawo wejść.
Punkt dowodzenia. Pełniło tutaj służbę dwoje ludzi, druga dwójka była w pomieszczeniu mieszkalnym znajdującym się nad tym punktem. Na jednej zmianie przebywało w tej bazie, pod ziemią, czterech ludzi. Dwoje zawsze czekało na sygnał.
Całe to miejsce "wisi" na takich sprężynach. Obrona m.in. przed trzęsieniem ziemi.
Gdyby przyszedł rozkaz - po pierwsze mieli potwierdzić tożsamość wysyłającego, odkodować, i ... wykonać.
Guzik atomowy to mit. Do odpalenia rakiety służyły (zapewne dzisiaj też tak jest) dwa kluczyki. Na tyle daleko od siebie, że nie mogła ich jednocześnie przekręcić jedna osoba.
Obok drugiego klucza są przyciski wyboru celu - po lewej. Napisane tylko target 1, 2 lub 3. Nikt nie wiedział, co jest celem. Mogły to być radzieckie instalacje wojskowe, lub Moskwa, lub... Warszawa.
Po przekręceniu kluczy nie było zmiłowania. Nie można było tego cofnąć. Po kilkunastu minutach - potrzebnych na zatankowanie - rakieta nieodwołalnie startowała. Do 30 minut po starcie miała trafić w cel. Załoga przez tydzień po ataku miała nie wychylać nosa na powierzchnię. Po tygodniu, jeśli nie było żadnych sygnałow "z góry", mieli wyjść, lub... popełnić samobójstwo. Jak kto chciał. To było oficjalna instrukcja, i sluzbowy pistolet.
https://www.youtube.com/watch?v=xO-CE6SW7eo
Korytarzem idziemy do rakiety.
Korytarz też resorowany.
Dochodzimy do silosu.
Jest. Straszy, chociaż zęby wyrwane.
Same rakiety Titan były też używane do cywilnych celów. Wynosiły np. załogowe statki Gemini na orbitę.
Jednak ta miała na czubku coś takiego. To się nazywa RV. I nie jest to recreation vehicle, znaczy kampers... to reentry vehicle. Po opuszczeniu atmosfery ten pojazd zapewniał nomen omen bezpieczny powrót ładunkowi.
Ładunek to coś takiego. Bomba termojądrowa o mocy 9 megaton. Bomba waży 4 tony, jej eksplozja powoduje m.in. kulę ognia o średnicy 5 km, w promieniu 14 km nie zostaje kamień na kamieniu. Bomby te również przeszły na emeryturę. Obecnie rozważa się możliwość ich użycia w ochronie Ziemi przed niebezpiecznymi dla nas asteroidami.
Takich stanowisk startowych rakiet Titan II było 63. Zostały zlikwidowane do 1987. Tylko to jedno sie ostało, przekwalifikowane na muzeum. Jeśli to wszystko powyżej to już zabytki, to jak musi się przedstawiać współczesna taka broń :/
I to retoryczne pytanie kończy dzisiejsze fotki.
--
Booo :)