Załatwiałem kilka spraw w mieście i poszedłem sobie na espresso. Ledwo usiadłem i czekałem na zamówienie, a uwagę moją zwróciło dziecko, biegające między stolikami i drące ryja. Matka miała to gdzieś.
No i stało się to, czego można się było spodziewać, poleciał na mnie i oblałem się kawą: poszło na koszulkę i spodenki. Reakcja matki:
- nic ci się nie stało dziecko?
Żadne tam przepraszam za syna, wypiorę Panu koszulkę czy coś w tym stylu.
Więc mówię do kobiety:
- chyba zasłużyłem na kawę od pani, a dziecko za karę ma mi zaśpiewać piosenkę, lub powiedzieć wierszyk. Powiedziałem to spokojnie.
Na co usłyszałem:
- może jeszcze mam „mu” na rurze zatańczyć i się rozebrać.
Zabrało dziecko i ani przepraszam, ani kawy, ani w d*** pocałuj.
Koszulka i spodenki się piorą, ciekawe czy zejdzie kawa.
*uprzedzając pytania, pani do tańca na rurze się nie nadawała, bardziej typ taki, że łatwiej przeskoczyć, aniżeli obejść.
No i stało się to, czego można się było spodziewać, poleciał na mnie i oblałem się kawą: poszło na koszulkę i spodenki. Reakcja matki:
- nic ci się nie stało dziecko?
Żadne tam przepraszam za syna, wypiorę Panu koszulkę czy coś w tym stylu.
Więc mówię do kobiety:
- chyba zasłużyłem na kawę od pani, a dziecko za karę ma mi zaśpiewać piosenkę, lub powiedzieć wierszyk. Powiedziałem to spokojnie.
Na co usłyszałem:
- może jeszcze mam „mu” na rurze zatańczyć i się rozebrać.
Zabrało dziecko i ani przepraszam, ani kawy, ani w d*** pocałuj.
Koszulka i spodenki się piorą, ciekawe czy zejdzie kawa.
*uprzedzając pytania, pani do tańca na rurze się nie nadawała, bardziej typ taki, że łatwiej przeskoczyć, aniżeli obejść.
--