Znowu byłem na wsi u Zulusów. I przywiozłem film:
https://joemonster.org/filmy/kolejka/377111 (Napisy są tu dość przydatne.)
I tonę zdjęć!
Ot poranek na autostradzie N3:
Najpierw Howick Falls o świcie:
Czyjeś stare prały w rzece:
Trochę info o samym wodospadzie:
Po drodze napotkaliśmy baloniarzy:
i te spier*olone ibisy
Zajechaliśmy też do Mandela Memorial & Capture Site... To chyba najsmutniejszy widok jaki napotkałem od dawna:
Tablica jest strasznie zaniedbana. Dobrze, że ktoś chociaż trawnik skosił. Z racji tego, że było zamknięte musieliśmy się włamać (przeleźć przez dziurę w płocie, która nie była zabokowana drutem brzytwiastym, aby ujrzeć to:
O ile pomnik stoi sobie luzem, o tyle twarz Nelsona Mandeli widoczna jest wyłącznie od tej strony, tak więc od strony drogi nie da się zrobić takich zdjęć.
A potem wjechaliśmy w góry (na pogórze):
I do górskiej wioski No. 1 (miały być zwierzątki - są )
Taxies - wyjątkowo były przydatnym elementem na drodze.
A tu kilku panów walących bimber z wiadra:
I pań wystrojonych na party:
No! To jedziemy za rydwanem destrukcji:
Więcej smacznych zwierząt
A tu trochę prześwietlone panie, na wejściu do wsi No 2.
I sama wieś (moloch potężny):
Ta kózka jeszcze się tu pojawi:
Na Umemulo się niestety spóźniliśmy
Ale spotkaliśmy zuluskich wojów:
A tu przyszła panna młoda z obstawą:
I podarki (lobola) od pana młodego:
Koza kontratakuje:
I zawody strongwoman:
Jeśli się dobrze przypatrzycie, to na jednej z głów jest pełna krata browarów
A tu już powrót. Zahaczyliśmy o restaurację z browarem i urokliwymi stawami:
https://joemonster.org/filmy/kolejka/377111 (Napisy są tu dość przydatne.)
I tonę zdjęć!
Ot poranek na autostradzie N3:
Najpierw Howick Falls o świcie:
Czyjeś stare prały w rzece:
Trochę info o samym wodospadzie:
Po drodze napotkaliśmy baloniarzy:
i te spier*olone ibisy
Zajechaliśmy też do Mandela Memorial & Capture Site... To chyba najsmutniejszy widok jaki napotkałem od dawna:
Tablica jest strasznie zaniedbana. Dobrze, że ktoś chociaż trawnik skosił. Z racji tego, że było zamknięte musieliśmy się włamać (przeleźć przez dziurę w płocie, która nie była zabokowana drutem brzytwiastym, aby ujrzeć to:
O ile pomnik stoi sobie luzem, o tyle twarz Nelsona Mandeli widoczna jest wyłącznie od tej strony, tak więc od strony drogi nie da się zrobić takich zdjęć.
A potem wjechaliśmy w góry (na pogórze):
I do górskiej wioski No. 1 (miały być zwierzątki - są )
Taxies - wyjątkowo były przydatnym elementem na drodze.
A tu kilku panów walących bimber z wiadra:
I pań wystrojonych na party:
No! To jedziemy za rydwanem destrukcji:
Więcej smacznych zwierząt
A tu trochę prześwietlone panie, na wejściu do wsi No 2.
I sama wieś (moloch potężny):
Ta kózka jeszcze się tu pojawi:
Na Umemulo się niestety spóźniliśmy
Ale spotkaliśmy zuluskich wojów:
A tu przyszła panna młoda z obstawą:
I podarki (lobola) od pana młodego:
Koza kontratakuje:
I zawody strongwoman:
Jeśli się dobrze przypatrzycie, to na jednej z głów jest pełna krata browarów
A tu już powrót. Zahaczyliśmy o restaurację z browarem i urokliwymi stawami:
--
UWAGA: w komentarzu powyżej tej sygnatury może być ukryty sarkazm!!!
Rezyduję w RPA: blog; tyrury