Bobby Dollar ma dość paskudną robotę - jest adwokatem. Może to nie byłoby takie złe, ale jego prawdziwe imię to Doloriel, gdyż Bobbie jest aniołem (kiedyś ponoć był człowiekiem ale nic z tego nie pamięta) stającym po stronie niedawno zmarłych w sądzie, który ma zdecydować o ich zbawieniu. Rzecz w tym, że Dollar ma szczerze dość Nieba z tamtejszą wieczną szczęśliwością (Wyobraźcie sobie luksusowy psychiatryk pół godziny po dawce leków albo hippisowską komunę ustawioną środku Watykanu), na dodatek ma wybitne wrażenie że jego szefowie (wyższe rangą anioły, Boga na oczy nie widział) próbują go wmieszać w politykę, Nowy zadaje za dużo pytań, była dziewczyna daje się we znaki, a co najgorsze jego najnowszy klient po prostu się nie stawił na sąd, rzecz która nie wydarzyła się nigdy w historii stworzenia.
Trylogia Bobbiego Dollara to historia w klimacie Noir - jeśli lubicie np. Chandlera to powinno się wam spodobać. Pierwszy tom to kryminał - Bobbie próbuje odkryć kto stoi za zniknięciem duszy swojego klienta z gracją słonia deptając po palcach jednemu z książąt Piekieł. Tom drugi (który właśnie czytam) to dantejska podróż przez Piekło - jest tu znacznie mniej akcji ale za to opisy potępionych i ich świata są po prostu fantastyczne.
(Cholercia, przejąłem forum czy co?)
Trylogia Bobbiego Dollara to historia w klimacie Noir - jeśli lubicie np. Chandlera to powinno się wam spodobać. Pierwszy tom to kryminał - Bobbie próbuje odkryć kto stoi za zniknięciem duszy swojego klienta z gracją słonia deptając po palcach jednemu z książąt Piekieł. Tom drugi (który właśnie czytam) to dantejska podróż przez Piekło - jest tu znacznie mniej akcji ale za to opisy potępionych i ich świata są po prostu fantastyczne.
(Cholercia, przejąłem forum czy co?)
--
Spoglądanie w otchłań mam za zupełny idiotyzm. Na świecie jest mnóstwo rzeczy o wiele bardziej godnych tego, by w nie spoglądać. Jaskier, Pół wieku poezji