Szukaj Pokaż menu

17 powodów, przez które dzieciaki nie powinny przeżyć lat 80.

113 100  
559   170  
W dobie zabezpieczania przed dziećmi każdej szuflady w domu, promowania zdrowego trybu życia i organizacji stojących na straży praw najmłodszych trudno jest wyobrazić sobie, ze jakimś cudem przetrwaliśmy przez "gorsze" czasy.

#1. Tata pozwalał ci "prowadzić" samochód

1

Smiley mógłby być zwyczajnym psem, gdyby nie pewien szczegół - nigdy nie widział świata

39 522  
308   18  
I niestety nie zobaczy. Energiczny golden retriver jest ślepy od urodzenia. Poza tym faktem nie tylko aktywnie spędza czas, ale również pracuje jako dziecięcy terapeuta i radzi sobie z tym świetnie! Poznaj jego historię.

7 nietypowych samolotów, które nie miały prawa latać… a jednak poleciały

80 781  
226   15  
An-225 Mrija, największy samolot świata, waży 200 ton i pomimo tego (oraz kolejnych 200 ton ładunku) bez większego problemu odrywa się od ziemi. Poniższe samoloty są znacznie lżejsze i też oderwały się od ziemi – choć większość nie na długo.

#1. Caproni Ca.60 Transaero

W przypadku tego "samolotu" najdziwniejsze jest to, że w ogóle zdołał wzbić się w powietrze. Co prawda nie na długo, ale zawsze. Włoscy konstruktorzy wymyślili sobie istny latający dom, którego zadaniem miało być transportowanie za ocean nawet setki ludzi – w latach 20., kiedy Caproni Ca.60 powstawał, była to liczba ogromna. Ogromne było też wyzwanie. Drewniany potrójny trójpłatowiec napędzany był 8 silnikami, ważył 25 ton i… co tu dużo mówić. Już pierwszy jego lot zakończył się katastrofą.

Po wzbiciu się na 18 metrów konstrukcja Caproni Ca.60 Transaero poddała się prawom fizyki i cała ta latająca chałupa zmieniła się w chałupę pływającą – częściowo zresztą pod wodą jeziora Maggiore. Konstruktorzy odgrażali się, że naprawią samolot i spróbują jeszcze raz, ale wtedy, w niewyjaśnionych okolicznościach, wybuchł pożar, który strawił resztki wynalazku. To zwolniło Włochów z honorowego obowiązku podjęcia się odbudowy.

#2. SNECMA Coleoptere C-450

Francuzi także dorzucili pokaźną cegiełkę do historii eksperymentalnego lotnictwa. Im również zamarzył się samolot pionowego startu, ale podeszli do zadania z jeszcze większą fantazją. Zamiast dwóch skrzydeł, jak w przypadku tradycyjnych samolotów, stworzyli maszynę z jednym. Na dodatek w kształcie tuby, w której umieszczono ważący 2,5 tony silnik odrzutowy. Co najciekawsze, SNECMA Coleoptere C-450, bo tak nazywał się ów szaleńczy pomysł, faktycznie latała. Latała, choć w sposób niemal zupełnie nieprzewidywalny. Kolejne testy obfitowały w mniejsze lub większe awarie i wypadki, aż wreszcie Francuzi poszli po rozum do głowy – poddali się zanim ktokolwiek zaangażowany w rozwój Coleoptere C-450 zdążył przypłacić zabawę życiem.

#3. Bartini Beriev VVA-14

Radzieccy konstruktorzy po raz kolejny postanowili udowodnić swoją wyższość nad amerykańskimi konkurentami. Wyszło… jak wyszło. Na pewno bezkompromisowo. Bartini Beriev VVA-14 to połączenie samolotu pionowego startu i amfibii. W założeniach wynalazek miał pływać, latać, pionowo startować z wody, osiągać duże wysokości i pokonywać jeszcze większe dystanse, a niejako w międzyczasie posyłać na dno amerykańskie łodzie podwodne. Ale już sam wygląd VVA-14 sugeruje, że coś Ruskim mogło jednak pójść nie tak, jak oczekiwali…

#4. Lockheed XFV

Kolejny zarzucony projekt myśliwca pionowego startu, jeszcze inny od pozostałych. Lockheed XFV wyróżniał się aż 5500-konnym silnikiem napędzającym dwa śmigła wirujące w przeciwnych kierunkach oraz ogonem z czterech lotek ułożonych w kształt litery X. 28 próbnych lotów, podczas których badano zdolność przechodzenia samolotu z lotu poziomego w pionowy, utwierdziły konstruktorów w przekonaniu, że z Lockheeda XFV nic pożytecznego nie będzie. W 1955 roku jedyny zbudowany prototyp został wysłany na przedwczesną emeryturę, a dzisiaj podziwiać go można w muzeum lotnictwa na Florydzie.

#5. Avro Canada VZ-9-AV Avrocar

Sprawka kosmitów? Niezupełnie – jedynie Kanadyjczyków, ale to prawie na to samo wychodzi. Latający spodek miał być kolejnym samolotem zdolnym do pionowego startu i lądowania. Zdolnym do startu i lądowania owszem, był, nieco gorzej radził sobie jednak z lataniem. VZ-9-AV Avrocar konstruowany był na przełomie lat 40. i 50. XX wieku. Ale już w 1953 roku Kanadyjczycy zrezygnowali z dalszego finansowania Avrocara. Główny konstruktor zdołał jeszcze nakłonić do współpracy rząd USA, ale i Amerykanie wycofali się kilka lat później.

Avrocar miał 5,5 metra średnicy i kształt dysku. Wewnątrz znajdowały się dwie osobne kabiny – jedna dla pilota, druga da obserwatora. Trzy silniki miały zapewniać łatwość startu i lądowania. Do tego samolot miał wznosić się na wysokość 3 tys. metrów i tam rozpędzać do 480 km/h. Rzeczywistość rozczarowała, a szczytowym osiągnięciem Avrocara było rozpędzenie się do 56 km/h. Na wysokości… niecałego metra.

#6. LLRV

Czy to ptak, czy to samolot? Trudno powiedzieć. A jeszcze trudniej wyobrazić sobie, że LLRV jest faktycznie w stanie oderwać się od ziemi (ziemi i Ziemi, jak się okazało później). LLRV, czyli eksperymentalny lądownik księżycowy, to de facto samolot zdolny do pionowego startu i lądowania – bez długiego pasa (którego deficyt doskwiera na Księżycu) czy skrzydeł (które w kosmosie warto sobie przytroczyć co najwyżej do podpaski). Na początku XX wieku wydawało się, że nie ma szans, by LLRV o takiej konstrukcji był w stanie wzbić się w powietrze. Tymczasem już w 1928 roku opatentowano jeden z pierwszych samolotów (może to zbyt duże określenie) pionowego startu. Jego wynalazcą był nie kto inny jak Nikola Tesla.

LLRV spisał się dobrze. Mógł wznieść się na wysokość ponad 1 200 metrów, a także utrzymywać lot poziomy, co zaowocowało jego dalszym wykorzystaniem podczas misji programu Apollo.

#7. McDonnell XF-85 Goblin

Pomysł był ciekawy, ale daleki marzeniom jakichkolwiek pilotów. McDonnell XF-85 to myśliwiec o długości zaledwie 4,5 metra i o niemal połowę większej rozpiętości skrzydeł, co nadawało mu wygląd dość… karykaturalny. Na dodatek eksperyment ten miał służyć do ochrony bombowców przed wrogimi samolotami, co nie udawało się dotychczasowym myśliwcom – ze względu (między innymi) na zbyt mały zasięg. Jak Goblin miał rozwiązać ten problem?

Postanowiono, że nie będzie latał samodzielnie, a razem z bombowcem. Dokładniej… w jego luku bombowym. W razie zagrożenia 4,5-metrowy myśliwiec miał być uwalniany, a gdy zagrożenie minie, chowany z powrotem do ładowni. Wszystko to miało rzecz jasna odbywać się w powietrzu. Pierwsze próby z McDonnellem XF-85 Goblin przeprowadzono pod koniec lat 40. XX wieku, ale już w 1949 roku Amerykanie wykonali zdecydowany odwrót. Goblin okazał się zbyt niestabilny, "lądowanie" w drugim samolocie zbyt problematyczne, zaś pilot siedział niemal bezpośrednio na silniku. Pomysł, mimo teoretycznie obiecujących prób, okazał się chybiony.


Źródła: 1, 2, 3, 4, 5
226
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Smiley mógłby być zwyczajnym psem, gdyby nie pewien szczegół - nigdy nie widział świata
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Polska to nie kraj, to stan umysłu – Kazik Staszewski pokazał mamę
Przejdź do artykułu Nieprawdopodobne historie spadkowe
Przejdź do artykułu Najlepsze miejsca na spędzenie udanego urlopu
Przejdź do artykułu Duchy na XIX-wiecznych fotografiach
Przejdź do artykułu 7 zwariowanych ciekawostek z odległego Kazachstanu
Przejdź do artykułu 10 tradycji świątecznych, których pochodzenia możesz nie znać
Przejdź do artykułu Martin A. Couney uratował tysiące dzieci, bo nie wiedział, że to niemożliwe
Przejdź do artykułu Zostań drzewem po śmierci. Fajna alternatywa dla nagrobków?
Przejdź do artykułu Garść faktów o restauracjach McDonald's

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą