Zamiast oddawać się chodzeniu z kijkami po parkach czy rozwiązywaniu krzyżówek lub sudoku, emeryci z Warszawy wybrali się do jednego z najbardziej psychodelicznych klubów w Londynie. Bawili się do 5 nad ranem, popijając filiżankę angielskiej herbaty.
Znane z ciemnych pomieszczeń i dość wyrafinowanej muzyki, będącej połączeniem techno i dubstepu miejsce odwiedzają tylko najwytrwalsi, którzy lubią takie klimaty. Co sprowadziło 70-latków do tego nocnego klubu?
Według doniesień mediów, emeryci odwiedzali swoją córkę, a pobyt w "Fabric" zaplanowali już w Polsce, gdzie zobaczyli jego reklamę w jednej z gazet. Podobno miał całkiem niezłe opinie...
DJ klubu, 35-letni Jacob Hansen, rozkręca imprezy w tym miejscu już od 10 lat. Kiedy zobaczył ze sceny dwójkę staruszków, pomyślał, że się zgubili, trafili tu przypadkiem i chciał im zaoferować pomoc w wyjściu.
Gdy okazało się, że krewki dziadek i babcia mają zamiar dobrze się zabawić, DJ nie krył zdziwienia, zwłaszcza że bilety na imprezę nie były tanie. 35-latek szybko zapewnił emerytów, że mogą korzystać z baru za darmo, a na dobry początek przyniósł im dwa shoty tequili. 70-latkowie podziękowali za fatygę, ale zapewnili, że będą się bawić jedynie przy herbacie. Byli jednymi z najwytrwalszych gości i wytrzymali do 5 nad ranem, na stałe zapisując się na kartach historii tego miejsca.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą