Służby specjalne mają swoje tajemnice, których strzegą najpilniej jak się da. Czasem jednak na jaw wychodzi więcej niż chcieliby agenci i ich przełożeni.
W przeciwieństwie do najsłynniejszego, aczkolwiek fikcyjnego agenta 007, agenci MI6 nie potrzebują „licencji na zabijanie”, ponieważ zasadniczo wszystko, co robią poza Wielką Brytanią, i tak jest nielegalne. Tak samo jak Bond dostają za to mnóstwo gadżetów - przy czym, jak zwierzył się niegdyś jeden z emerytowanych agentów, większość przestawała działać zanim jeszcze trafiła w ich ręce.
W MI6 obowiązuje surowy zakaz korzystania z komputerów Lenovo. Nie żeby komputery akurat tej firmy były w jakimkolwiek aspekcie gorsze od produktów innych firm. Chodziło o to, kto faktycznie stoi za Lenovo - po części chiński rząd, którego najznamienitszym udziałem był montowany w komputerach Lenovo „backdoor”, umożliwiający zdalny dostęp do ich zawartości.
Jak przystało na tajna agencję, MI6 przez bardzo długi czas działało w ukryciu - od powołania formacji w 1909 roku aż do 1994 oficjalnie nie wiedział o MI6 nawet brytyjski rząd. Od 1995 roku siedziba MI6 znajduje się w Londynie przy Vauxhall Cross na południowym brzegu Tamizy. Służba zatrudnia - według oficjalnych danych - około 2,5 tysiąca pracowników.
Ratowanie świata od zagłady to tylko jedno z zadań, którymi zajmują się agenci MI6. Inne też robią wrażenie - np. swoją nietypowością. Któregoś razu MI6 we współpracy z CIA podjęły starania o to, aby Pasternak, autor Doktora Żywago, otrzymał Nagrodę Nobla. Uwagę agencji zwrócił negatywny stosunek autora do radzieckiego socjalizmu - a forsując Nobla dla Pasternaka chciały dodatkowo pognębić przywódców ZSRR.
Praca agenta wymaga naginania prawa, a często całkowitego jego ignorowania. Choć zdarzali się w historii i tacy agenci, którym z prawem w ogóle nie było po drodze. Wsławił się między innymi Dennis Howard Marks, międzynarodowy szmugler narkotyków działający z wyjątkowym rozmachem - zdarzało mu się skutecznie przewozić ładunki sięgające 30 ton. Swoją obrotnością zasłużył na „etat” zarówno w MI6, CIA, jak też IRA i mafii.
Innym z zasłużonych agentów na usługach MI6 był Cecil Williamson służący podczas II wojny światowej. Jego zadaniem było przeniknięcie do niemieckich oddziałów i skoncentrowanie się na… nazistowskim okultyzmie. Czy Williamson zapobiegł czarom rzucanym przez hitlerowców - nie wiadomo. W każdym razie po skończonej służbie sam stał się praktykującym okultystą, a zarazem jednym z najbliższych przyjaciół Geralda B. Gardnera, założyciela religii Wicca.
Jeden z najdziwniejszych przypadków w historii całego MI6 to przypadek całkiem świeży - w 2010 roku znaleziono nagie ciało jednego z agentów, zamknięte na kłódkę w torbie w łazience jego mieszkania w Londynie. Jakkolwiek wydaje się to absurdalne, śledczy badający całą sprawę ustalili, że… agent specjalny Williams przypadkowo sam zamknął się w torbie i udusił w konsekwencji nieszczęśliwego wypadku. I w sumie trudno powiedzieć, czy MI6 ma zdolniejszych agentów czy śledczych…
Źródła: 1,
2,
3,
4
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą